Projektujemy rzeczy współczesne
1 lutego, 2013 2024-03-26 12:19Projektujemy rzeczy współczesne
Rozmowa z AZE design, czyli duetem projektowym: Anną Kotowicz-Puszkarewicz i Arturem Puszkarewicz.
AZE design to duet zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Jaki jest podział ról, kto jest głową, a kto ręką?
Istotą pracy zespołowej jest dialog – tak myślimy oboje. To fundament, bez którego żaden projekt nie ma szans na powodzenie. Oczywiście dialog nie zakłada z góry określonych racji znajdujących się po jednej ze stron. Każdy projekt, w który się angażujemy jako AZE design traktujemy równorzędnie i wkładamy w to maksimum wysiłku. Nieporozumienia, a nawet spięcia są oczywiste, ale w finale zawsze okazują się dobroczynne dla projektu. Te chwile oczyszczającej „szczerości” sprawiają, że każda ze stron nabiera obiektywizmu i dystansu do swojego stanowiska.
Specjalizacja między Wami nie wchodzi więc w grę…
Nie tylko specjalizacja między nami. W ogóle specjalizację w naszej pracy uważamy za wielkie niebezpieczeństwo i przede wszystkim pokusę chodzenia „na skróty”. Naturalnie zamieniamy się rolami i nie sposób określić, który projekt jest bardziej „czyjś”. Wszystkie są wypadkową wspólnej pracy. Pracy będącej dialogiem nie tylko zespołu projektowego, ale również producenta i osób zaangażowanych w cały proces.
Dlaczego specjalizacja w pracy projektanta jest pokusą chodzenia „na skróty”?
Mamy taką obawę, że zbyt długie projektowanie np. krzeseł może sprawić, że projektant zaczyna się gubić. Posługując się wyuczonymi, ciągle powtarzanymi rozwiązaniami trudno o krytyczne i możliwie obiektywne spojrzenie na swoją aktywność projektową. Mimo iż umysł nadal jest ten sam, a człowiek tak samo zdolny, to w pewnym momencie po prostu nie da się zachować świeżości spojrzenia. A nam nie o to w życiu chodzi. Wierzymy, że zmiana jest niezbędnym elementem budującym doświadczenie i wrażliwość projektanta, ale i człowieka w ogóle. Mamy taką wewnętrzną potrzebę robienia ciągle czegoś nowego. Równie dużą frajdę sprawia nam zaprojektowanie sofy, jak i ceramicznych akcesoriów kuchennych.
Przekrój dokonań AZE design dobrze zilustrowała wystawa „Rzeczy zwyczajne” w białostockiej Galerii Sleńdzińskich w grudniu ubiegłego roku.
Wystawa była przekrojowa i dzięki temu mieliśmy możliwość zaprezentowania naszych prac z okresu ostatnich pięciu lat. Oczywiście nie udało się pokazać wszystkich obiektów – część z nich powstała jedynie jako eksperyment lub unikat. Zależało nam też na pokazaniu przedmiotów, które są w sprzedaży i może je mieć każdy. To dla nas ważne, bo te zwyczajne rzeczy, które są z ludźmi na co dzień, wpływają niepostrzeżenie na użytkownika.
Również scenografia do tej wystawy była autorstwa AZE design. Jakie przyjęliście założenia projektowe?
Szukaliśmy wspólnego mianownika dla przedmiotów, który w zastanej przestrzeni umożliwiłby nam ich odpowiednią ekspozycję. Prezentowane obiekty są momentami dość odmienne od siebie. Ich powstawanie warunkowały różne technologie i różne założenia projektowe. Zależało nam też, żeby każdy przedmiot miał swoją własną „wyspę”, na której będzie też dobrze eksponowany także w pojedynkę. I to się udało.
Jednym z ostatnich meblowych projektów AZE design jest „Bloxx”, czyli…
Czyli zestaw wypoczynkowy – sofa i fotel – dedykowany do wnętrz prywatnych i publicznych. Tak naprawdę jest to bardzo prosty wzór, ale jednocześnie charakterystyczny i dający duże możliwości personalizacji. Równie dobrze prezentuje się w mono- i duokolorze, jak i we wzorzystych tkaninach. Tych ostatnich trochę się obawialiśmy, a wyszło całkiem sympatycznie – to kwestia rozsądnego dobrania tkanin. To mebel skierowany do ludzi w wieku 30-45 lat, o określonych potrzebach estetycznych, przy urządzaniu wnętrz współpracujących z architektami. Widzimy go zarówno we wnętrzach nowoczesnych, jak i klasycznych.
Jak doszło do powstania tych mebli?
„Bloxx” powstał na zamówienie niedużej firmy meblowej HM design. Pomimo jeszcze niewielu wdrożeń firma zaskoczyła nas naprawdę profesjonalnym i świadomym podejściem do tematu. Sam fakt, że współpracę rozpoczęliśmy od określenia założeń znajdujących się w kreatywnym briefie okazał się właściwym sygnałem. To komfortowa sytuacja dla projektanta, w przeciwieństwie do takiej, gdzie zamawiający tak naprawdę nie potrafi sprecyzować swoich oczekiwań.
Czy są już sygnały z rynku, jak przyjął się „Bloxx”? Jaka jest jego strategia sprzedaży?
Ona również została określona w briefie producenta. „Bloxx” nie trafi do tradycyjnej sieci sprzedaży detalicznej. Sprzedaż odbywa się wyłącznie poprzez wybranych architektów i projektantów wnętrz. Mamy już wiele sygnałów, że projekt się spodobał i został wysoko oceniony. Na ocenę bezpośrednich konsumentów trzeba poczekać. Doświadczenie pokazuje, że zanim nowy produkt zacznie się sprzedawać, mija co najmniej kilkanaście miesięcy usilnej pracy promocyjnej, opatrzenia się i upublicznienia wzoru oraz rozbudzenia potrzeby jego posiadania.
„Bloxx” to nowoczesne meble bez kontekstów i nawiązań do tradycji Podlasia i rzemiosła, do których zdążył nas przyzwyczaić duet AZE design.
Zawsze projektujemy rzeczy współczesne. Nawet kiedy „bierzemy na warsztat” tradycyjny materiał, to staramy się myśleć o nim w nowy, pozbawiony dotychczasowych konotacji, sposób. Jeśli potem finalny produkt nasuwa komuś – np. poprzez materiał czy poprzez technologię – konkretne skojarzenia, to już nie jest ani nasza wina, ani nasza zasługa.
Czy będziecie kontynuować, nazwijmy to, linię rzemieślniczą Waszej twórczości?
Projekty, które w jakiś sposób nawiązywały do tradycji i rzemiosła były nierozerwalnie związane z Podlasiem i pierwotną ideą naszego całościowego działania. Wiązało się to z wyprowadzką z Warszawy i zamieszkaniem w małej, podlaskiej wsi. Chodziło o to, aby pracować lokalnie, eksplorując najbliższą okolicę, potencjał endemicznego rzemiosła. Ważnym elementem całego planu byli właśnie rzemieślnicy – mistrzowie zanikających technik doskonalonych przez całe pokolenia.
Ponieważ ta formuła nie sprawdziła się w takim wymiarze, w jakim byśmy chcieli, a wciąż otrzymujemy inne propozycje, więc w naturalny sposób rozszerzamy nasze horyzonty. Każdy projekt jest odpowiedzią na zadany temat, którego efekt finalny warunkują naprawdę różne czynniki. Mimo to wciąż jest to nasz sposób postrzegania, który wychodzi z jednej (no w naszym przypadku dwóch, ale tak jakby jednej) głowy, czyli – w bardziej lub mniej bezpośredni sposób – kontynuacja ma miejsce. Współpracując z podlaskimi rzemieślnikami wiele się nauczyliśmy, ale pierwotna formuła działalności projektowej, mimo naszych najszczerszych chęci, po prostu się wyczerpała. Jej miejsce musiała zająć inna. Niemniej nie zamykamy definitywnie tego rozdziału – zamierzamy kontynuować, ale w zupełnie innym, być może innowacyjnym charakterze.
Jakie, Waszym zdaniem, miejsce we współczesnym designie zajmuje rzemiosło?
Ważne jest spojrzenie na rzemiosło jako element całości, jaką jest np. gospodarka lub w węższym rozumieniu przemysł meblarski. Pomimo ciągłego zwiększania roli zaawansowanych technologii w tym segmencie, człowiek nadal pozostaje istotnym ogniwem całego procesu. Rzemiosło traktujemy jako stale obecna i niezbędna część procesu produkcyjnego. Dla nas rzemieślnik wciąż stanowi istotny element tego procesu. Meble de facto robione są przez rzemieślników, przecież to nie automaty przemysłowe rysują, kroją, zszywają, montują, pakują. To codzienna praca szwaczek, krojczych, tapicerów etc. Ludzi, którzy swój fach wykonują od lat – najpierw byli czeladnikami, potem mistrzami, są prawdziwymi profesjonalistami. Rzemiosło więc, w rozumieniu dobrego wykonywania fachu, nie zanikło i mamy wrażenie, że jeszcze długo nie zaniknie.
Coś się jednak w tym rzemiośle zmienia…
To, że rzemieślnicy używają nowszych maszyn, szybszych i bardziej wydajnych, nie zmienia zbyt wiele. To nie jest innowacyjne. Istnieje teoria o trzeciej fazie rewolucji przemysłowej, zgodnie z którą rzemiosło jest immanentną cechą pracy w sieci rozproszonej. Sieć rozproszoną daje nam Internet, możliwość współdzielenia się i współtworzenia projektów, czyli de facto użytkownik ostateczny z konsumenta przekształca się w prosumenta. Do tego można dołączyć ogniwo w postaci rzemieślnika. W nowym kontekście, nowym spojrzeniu i zastosowaniu, rzemieślnik może wzbogacić swój analogowy i niezmiennie wartościowy warsztat o współczesne, cyfrowe technologie jakimi jest np. druk 3D.
Dzięki temu unikalnemu połączeniu ma szansę zaproponować klientowi nowatorskie rozwiązania umożliwiające płynną i szybką personalizację produktu na życzenie, czego nie zaproponuje żadna wielka fabryka. W swojej pracy nie rezygnujemy z kooperacji z rzemiosłem. Chcemy jednak przewietrzyć nieco rzemieślnicze warsztaty proponując współczesne rozwiązania. Pracujemy teraz nad projektem, w którym analogowe rzemiosło chcemy połączyć właśnie z cyfrowymi technologiami druku przestrzennego.
Czy trudno być projektantem form użytkowych w czasach kryzysu?
Paradoksalnie, kryzys wydaje się naprawdę idealnym czasem, aby producent uwzględnił w strategii rozwoju firmy projektantów zewnętrznych i rozpoczął taką współpracę. To jeden z niewielu momentów, gdy konkurencja się wstrzymuje, bo po prostu nie wie, jak ma w takiej sytuacji postępować. Niezbyt optymistyczna sytuacja gospodarcza sprawiła, że wszelkie impulsy pobudzające rozwój firm z branży meblowej zaczęły słabnąć, a producenci „okopali się na swoich pozycjach”. Tymczasem, według nas, warto wykorzystać zaistniałą sytuację na przemodelowanie produkcji i bardziej krytyczne przyjrzenie się swoim produktom.
Oczywiście racjonalne postawy zawsze znajdą swoich zwolenników. Jednak ważne jest, aby nie był to racjonalizm oparty na całkowitej bierności. Współczesny świat – w tym ekonomia i gospodarka – cechuje się ciągłą zmiennością. W tych warunkach należy być stale uważnym, kreatywnym, elastycznym oraz innowacyjnym. Te i kilka innych czynników mogą sprawić, że firma zwiększy swoją odporność na wahania koniunktury.
Każdy kryzys to koniec starego, ale zarazem początek nowego. Nowa sytuacja zmusza do podjęcia nowych, nieoczywistych działań.
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁA: Barbara Sojko
Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 2/2013