Lubię efekt skali
7 listopada, 2012 2024-03-07 9:18Lubię efekt skali
Maja Palczewska, projektantka mebli, o projektowaniu dla przemysłu, dobrym wzornictwie oraz personalizacji mebli.
Często podkreśla Pani, że „największą przyjemność sprawia praca związana z przemysłem”. Dlaczego?
Chyba lubię efekt skali (śmiech). Poza tym pewne ograniczenia i wymogi związane z tego typu projektowaniem są swego rodzaju inspiracją i polem do kreacji.
Co w projektowaniu dla przemysłu jest ważniejsze: sukces rynkowy produktu czy dobre wzornictwo? Powszechnie ciągle się uważa, że świetnie zaprojektowane rzeczy muszą być drogie…
Z punktu widzenia fabryk pewnie to pierwsze, z punktu widzenia projektantów – zazwyczaj to drugie. Ideałem jest oczywiście środek, czyli połączenie obydwu wartości. Zresztą obecnie wyraźnie widać, że fabrykom coraz powszechniej zależy na pewnym poziomie wzornictwa, a dla projektantów sukces rynkowy jest zarazem wymiernym sukcesem ich designu i oceną ich pracy. Absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że świetne produkty muszą być drogie. Doskonale zobrazowała to wystawa „Wzornictwo za 4 złote”, którą w ubiegłym roku zorganizował Instytut Wzornictwa Przemysłowego. Pokazane na niej ponad sześćdziesiąt produktów, dodajmy z różnych dziedzin naszego życia, były naprawdę świetnie zaprojektowane i jednocześnie niedrogie. A więc można i dobrze, i tanio!
Jaka jest Pani definicja dobrego wzornictwa?
To bardzo ogólne pytanie i bardzo ogólnie odpowiem: adekwatne do „sytuacji” i przemyślane.
Czy pamięta Pani swój pierwszy projekt mebli, który został wdrożony do produkcji? Kiedy i co to było?
Tak. Oczywiście, że pamiętam. Był to system „Progress” zaprojektowany dla Forte. Wydaje mi się, że w roku 1999… Aby dodać meblowi charakteru, zaprojektowałam krzywoliniowe frezy na krawędziach frontów. Zrealizowanie tego projektu wymagało zakupienia przez producenta specjalnych pięcioosiowych frezarek. Dzisiaj oczywiście inaczej zaprojektowałabym te meble, choćby dlatego, że zmieniły się gusta. Niemniej, nie zmienia to faktu, że nadal widuję ten mebel w domach i biurach.
Projektowanie mebli to Pani świadomy wybór, potrzeba i wyczucie rynku czy może kwestia przypadku?
Pewnie to banalnie brzmi, ale na studiach moim ulubionym przedmiotem było projektowanie mebla. A więc to, co robię nie jest kwestią przypadku (śmiech). Jeszcze w trakcie przygotowywania pracy dyplomowej rozpoczęłam pracę w Fabrykach Mebli Forte, jako projektant salonów sprzedaży i ekspozycji targowych. Nie ukrywałam, że marzyłam o projektowaniu mebli i dostałam taką szansę, za co jestem bardzo wdzięczna.
Wkrótce przyszła współpraca z największym polskim producentem mebli. Ile kolekcji zaprojektowała Pani dla Black Red White? Które są szczególnie bliskie?
Dla Black Red White zaprojektowałam 11 systemów mebli skrzyniowych i kilka wzorów mebli wypoczynkowych. Moim „ulubieńcem” jest aktualnie młodzieżowy system „Lemonade”, który mój synek wybrał także do swojego pokoju. Do zaprojektowania tego mebla zainspirował mnie op-artowy wzór „Dots” firmy Schattdecor, postanowiłam zastosować go w kolorze żółtym. Ponieważ wzór jest jednak bardzo absorbujący (na dużej powierzchni powoduje coś w rodzaju złudzenia optycznego), został umieszczony na wewnętrznych ściankach mebli oraz niewielkich powierzchniach frontów.
Najczęściej nagradzanym był chyba system „Creatio”. Jaka jest jego historia?
Chciałam stworzyć mebel zdecydowanie nowoczesny, ale także funkcjonalny i pakowny. Nowoczesność we wnętrzu często kojarzy się z oszczędnym zapełnianiem ścian meblami, więc połączenie tych cech nie było takim oczywistym zadaniem. Poza tym chciałam także dać klientom możliwość zindywidualizowania układów mebla, a zarazem nie obciążać fabryki i stanów magazynowych dużą liczbą elementów systemu. Projektując układ półek i frontów można na bazie jednego korpusu „Creatio” stworzyć bardzo odmienne szafki. Stąd zresztą nazwa systemu.
Jakie umiejętności, może cechy charakteru trzeba posiadać, aby projektować meble do mieszkań masowego odbiorcy?
Może to zaskakujące, ale po latach pracy dochodzę do wniosku, że jest to intuicja. Oczywiście najlepiej poparta wiedzą techniczną i znajomością rynku. No i o ile chcemy stworzyć coś nowego, a nie kolejną wersję wzorów już będących w sprzedaży.
Czy w dobie, kiedy w cenie jest personalizacja i indywidualizacja, projektowanie dla wszystkich ma przyszłość? Jakie są możliwości czy też sposoby sprawienia, aby projekt zaspokajał potrzeby w miarę szerokiego kręgu odbiorców?
Bardzo mnie cieszy ten trend. Pokazuje, że nie tylko cena produktu jest istotna. Ludzie nie są masą, którą można formować do woli. Jednak chcemy być „niepowtarzalnym sobą” i zadać sobie trochę trudu ze znalezieniem odpowiedzi na pytanie: „co MI się tak naprawdę podoba?”. Od strony projektowej i produkcyjnej to pewne wyzwanie, ale jest wiele przykładów firm, które świetnie sobie z nim radzą, np. Converse czy Mini Cooper. Myślę, że taka zmiana społeczna może być wybawieniem dla firm, które do tej pory były zmuszone walczyć na rynku głównie ceną. To, że dla klienta zaczynają mieć znaczenie wartości, takie jak indywidualizm czy „zmienność” produktu, daje nowe możliwości rozwoju wzornictwa i marketingu.
Z drugiej strony z pewnością wymaga większej innowacyjności i kreatywności. Coraz większe znaczenie zaczyna mieć psychologia designu i tak zwane „projektowanie usług”. Dla mnie są to niezwykle pasjonujące obszary, dlatego w ubiegłym roku ukończyłam studia podyplomowe z zakresu psychologii społecznej. To istotny element pracy projektowej.
Projektowanie mebli to tylko jedna z dziedzin Pani działalności…
Projektuję także stoiska targowe i akcesoria meblowe. Dla znajomych zdarza mi się projektować wnętrza. W ubiegłym roku z zaprzyjaźnionym psychologiem utworzyłam grupę Art For Happiness, w ramach której planujemy warsztaty rozwoju osobistego.
A nad czym teraz Pani pracuje?
Pracuję nad nowymi kolekcjami dla Black Red White. Rozpoczęłam także ciekawą współpracę z firmą Komandor, w ramach której opracowuję m.in. wewnętrzne materiały szkoleniowe dla projektantów.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 11/2012
ROZMAWIAŁA: Barbara Sojko