Kartki z podróży
11 stycznia, 2012 2024-01-05 9:59Kartki z podróży
Jej projekty są niczym kartki z dalekich, egzotycznych krajów. Fiordy, Szanghaj, Afryka, Sardynia, Uzbekistan. Może wkrótce Patricia Urquiola stworzy coś inspirowanego Polską, bo coraz częściej odwiedza nasz kraj i to w doborowym towarzystwie swojej przyjaciółki Patrizii Moroso.
Jej życiem pokierował poryw serca, ale przeprowadzka za ukochanym okazała się słuszną decyzją. To właśnie we Włoszech rozwinęła się jej niesamowita zawodowa kariera. Patricia Urquiola jest pracowita (mało kto ma na swoim koncie tyle znakomitych projektów mebli, lamp, wystaw, ekspozycji i wnętrz), a także niezwykle energiczna. Mogli się o tym przekonać uczestnicy konferencji otwierającej „Concordia Design” w Poznaniu.
Podczas wspólnego wystąpienia z Patrizią Moroso obie panie co chwila wchodziły sobie w słowo, gestykulowały, podnosiły głos. Ten duet to wulkan emocji i kreatywności. Dobrze, że los dał im możliwość spotkania się i wspólnej pracy pod szyldem Moroso. Bez kolorowych, zwariowanych, inspirowanych etniczną stylistyką mebli Patricii Urquioli świat byłby znacznie mniej wesoły, barwny, przyjazny.
Patricia Urquiola i jej styl
Patrizia dała jej możliwość najpełniejszego rozwinięcia własnego, niepowtarzalnego stylu. Patricia zaś zrewanżowała się meblami, wobec których nie sposób przejść obojętnie. To meble, które zdefiniowały w ostatnich latach kierunek poszukiwań marki zaliczanej do światowej czołówki w dziedzinie designu.
Patricia Urquiola urodziła się w 1961 r. w Oviedo w Hiszpanii. Ponoć od dziecka chciała zajmować się projektowaniem i dopięła swego dostając się na wydział architektury w Madrycie. Jednak baskijski temperament sprawił, że ze względów osobistych rzuciła studia i przeprowadziła się do Włoch. Naukę kontynuowała na Politechnice Mediolańskiej, a jej mentorem i promotorem pracy magisterskiej był sam Achille Castiglioni. Urquiola była jego asystentką na uczelni, ale po 2 latach zdecydowała się na podjęcie pracy w studiu projektowym De Padova.
Potem kierowała przez 5 lat zespołem projektowym w Studio Lissoni. Dopiero w 2001 r. otworzyła własne studio i bardzo szybko zaczęła projektować dla najlepszych światowych marek. Alessi, Agape, Andreu World, B & B Italia, Bisazza, Budri, De Padova, Driade, EMU, Flos, Foscarini, Gandia Blanco, Hansgrohe, Kartell, Kettal, Molteni & C, Mutina, Paola Lenti, Rosenthal, a ostatnio również znane sieci hotelowe, takie jak Oriental Mandarin – to tylko te najbardziej znane.
Złamany monopol
O Patricii Urquioli mówi się często, że złamała męski monopol na bycie znanym designerem. Wielu dziennikarzy opisuje jej projekty jako „kobiece”, ale nie zawsze można chyba odbierać to jako komplement. Patricia nie boi się krągłości, haftów, wzorów, bogatych detali, kolorów, a także technik kojarzących się z szyciem, patchworkiem, koronką, robótkami na drutach. Garściami korzysta ze wspomnień. Tych osobistych, rodzinnych, a także tych z zasłyszanych opowieści, odwiedzanych miejsc, podróży, książek, galerii sztuki.
Inspiracją może być rozmowa ze słynnym kucharzem Ferranem Adrią, podróż do Szanghaju, obraz Eduarda Maneta, a także wspomnienie sjesty w rodzinnym domu i dziecięcy kaftanik. Jednak odżegnuje się od szufladkowania jej designu jako kobiecego w związku z wrażliwością i zmysłowością i jako kontrargument przytacza przykład Torda Boontje, którego projekty są równie, a może nawet bardziej barwne i pełne detali.
To, co różni kobiety od mężczyzn to większa elastyczność, lepsza zdolność do adaptacji i umiejętność wykonywania kilku zadań jednocześnie. Jesteśmy zaprogramowane przez Naturę, aby przetrwać i właśnie te cechy – elastyczność i wielofunkcyjność – cenię w designie najbardziej – powiedziała Patricia Urquiola w jednym z wywiadów.
Kiedyś nawet zażartowała sobie z tworzenia „kobiecego” designu projektując dla B & B Italia serię mebli „Fat Fat” – o opływowych, miękkich kształtach, wyraźnie inspirowanych niekoniecznie modelowymi kobiecymi krągłościami.
Celebrować życie, jak Patricia Urquiola
Projekty Urquioli zdecydowanie kojarzą się z celebrowaniem życia, drobnych codziennych przyjemności: śniadania zjedzonego w łóżku, piknikowania na leśnej polanie, bujania się w hamaku, poobiedniej drzemki na sofie, lektury ulubionej książki, kąpieli z eterycznymi olejkami, relaksu nad basenem w ogrodzie. To przedmioty dla ludzi którzy kochają życie, może nawet odrobinę są sybarytami – jak przystało na mieszkańców południa Europy.
Te wszystkie tapicerowane łóżka, obszerne sofy, ogrodowe legowiska i pełne kokieterii łazienki są stworzone po to, by czerpać przyjemność z ich użytkowania. Czy jakiś wiecznie umartwiający się minimalista jest w stanie docenić luksus korzystania z sofy „Tufty Time”, z mebli B & B „Outdoor” i „Kettal”? Dla Patricii Urquioli odpoczynek jest świętością – gdy ma wolne zaszywa się w rodzinnym Oviedo lub na Sardynii czy Ibizie i całkowicie oddaje się lenistwu.
Miłośniczka rzemiosła
Patricia Urquiola, podobnie jak jej mistrz Achille Castiglioni, kocha rzemiosło i chętnie przywołuje w swoich projektach dawne rękodzielnicze techniki, ale podaje je w nowej formie lub przekłada na język przemysłowych technologii. Dywany, które stworzyła dla Moroso przy współpracy z sardyńskimi tkaczkami i wyplatane z różnokolorowych sznurków meble rodem z Afryki, wełniane dywany-szale dla Gandia Blanco i stoliki z blatami z ceramicznej mozaiki dla Emu – to typowe dla Urquioli efekty poszukiwania gdzieś w czasie, w innych kulturach, w codziennym życiu ciekawych i funkcjonalnych rozwiązań.
Nie oznacza to jednak, że jest zapatrzona w przeszłość. Wręcz przeciwnie – projektując zawsze stara się pamiętać o potrzebach związanych z współczesnym stylem życia. To dlatego jej łóżko „Clip” jest miejscem nie tylko do snu, ale także do prowadzenia rodzinnego życia (co, jak podkreśla projektantka, jest też inspirowane sposobem funkcjonowania i spędzania ze sobą czasu jej własnej rodziny), a wanna „Hansgrohe Urquiola” nie zużywa setek litrów wody.
Patricia Urqiola lubi dyskusję, wymianę poglądów, dialog. Z wieloma firmami współpracuje długofalowo, realizując od wielu lat kolejne projekty. Wśród tych partnerskich relacji szczególne miejsce zajmuje rozpoczęta w 1998 r. współpraca z Patrizią Moroso. Obserwując obie w Poznaniu łatwo można sobie wyobrazić jak namiętnie dyskutują na temat kolejnych mebli, ich detali, rozwiązań – nie tylko w fabryce czy w modelarni, ale także przy śniadaniu, w podróży, przy kolacji; jak cieszą się z wypracowanych wspólnie rozwiązań.
Zawsze mam niewielką obsesję na punkcie swoich projektów – ciągle o nich myślę. Ten nad którym aktualnie pracuję, zawsze jest dla mnie najważniejszy. Jestem ciekawa, jaki będzie ostateczny efekt mojej pracy – mówi Patricia Urquiola.
Patricia Urquiola w Polsce
Swoją metodę pracy określa jako eklektyczną, zróżnicowaną. Lubi działać w różnych skalach – małych przedmiotów i wielkich budynków – naraz. Fascynują ją ludzkie zachowania, rytuały codziennego dnia, jest otwarta na to co dzieje się dookoła, ale potrafi też być stanowcza i odrzucać projekty czy rozwiązania, które jej nie odpowiadają. Podziwia Jaspera Morrisona, Konstantina Grcica i braci Bouroullec, ale wierna jest swojemu własnemu stylowi.
Prace Patricii Urquioli coraz częściej można podziwiać w Polsce. Po raz pierwszy wystawiała je podczas Światowych Dni Innowacji w Poznaniu (październik 2009 r.). Wtedy jednym z jej najświeższych projektów był serwis dla firmy Rosenthal. Ten ciekawy projekt połączył europejska kulturę stołu z typową dla Dalekiego Wschodu elastycznością użycia naczyń i sztućców.
Tradycyjne, poddane jednak cyfrowej obróbce wzory oraz tłoczenia nadały tej kolekcji wyjątkowy charakter. Teraz na wystawie „Mothers of Invention” otwartej w poznańskiej Concordii możemy oglądać przede wszystkim meble. Kurator wystawy, Lidewij Edelkort, udało się pokazać owo unikalne sprzężenie dwóch osobowości: Patrizii Moroso i Patricii Urqioli.
Patrizia i Patricia
Ich wspólne dzieła i to, co powołały do istnienia indywidualnie świadczy o wyjątkowym talencie, wyobraźni, odwadze próbowania rzeczy nowych i niewyobrażalnie śmiałych. Obie poszukują, przekraczają granice i są dla siebie wsparciem oraz inspiracją.
Co je połączyło? Urodzone w tej samej dekadzie, w latach 60. obie były świadkiem tego, jak współczesny świat stawał się globalny i zdigitalizowany. Niewątpliwie obie skorzystały na tym, że wzornictwo stało się na przełomie stuleci jedna z najważniejszych dziedzin ludzkiej kreacji.
Nie lubią mebli o jednoznacznie zdefiniowanej roli. Wolą mieszkalne „krajobrazy”, pełne trójwymiarowych płaszczyzn, zaoblonych krawędzi, a także niskich, rozległych niczym wyspy sof i stolików przypominających archipelagi. Obie cenią rzemiosło, ręczną pracę, a także bogactwo faktur, kolorów, wzorów. W estetyce którą proponują jest coś cygańskiego, nomadycznego – jakaś lekkość, barwność, tymczasowość i improwizacja.
Miejmy nadzieję że w związku z nawiązaną przez obie Panie współpracą z poznańską School of Form będziemy je gościć w naszym kraju coraz częściej. Trudno bowiem o lepszych mistrzów dla młodych adeptów wzorniczego rzemiosła niż te dwie „matki wynalazków”.
TEKST: Wanda Modzelewska
Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 1/2012