Brakuje tylko Achille
27 lipca, 2011 2023-11-27 13:01Brakuje tylko Achille
Prosty, drewniany stołek do dojenia krów, jakiego szwajcarscy wieśniacy używali od wielu stuleci jest jednym z ważniejszych eksponatów w Muzeum Achille Castiglioniego w Mediolanie. To dość niespodziewana rzecz w pracowni jednego z najbardziej znanych projektantów XX w., ale Achille Castiglioni rzadko robił coś przewidywalnego.
Zachwycały go zwykłe, codziennie używane przedmioty, których genialności nie dostrzegają już ich użytkownicy. Były to siedzisko traktora, które wykorzystał tworząc krzesło „Mezzadro” czy samochodowy reflektor, który stał się bazą lampy „Toio”. Choć w tym drugim wypadku decydujące znaczenie mogła mieć fascynacja amerykańskimi samochodami z lat 50., którą Achille Castiglioni dzielił ze swoim bratem i współpracownikiem Pierem Giacomo. Ale to właśnie wcześniej wspomniany stołek był jednym z jego ukochanych znalezisk. Z ogromną przyjemnością demonstrował studentom Politechniki Mediolańskiej jego zalety udając że doi wyimaginowaną krowę na szwajcarskich połoninach.
Podobną edukacyjną rolę spełniały setki innych przedmiotów skutecznie zagracających pięć ogromnych pokoi w XVIII-wiecznym mediolańskim palazzo, gdzie Castiglioni pracował od 1944 r. do śmierci w 2002 r. Był wręcz obsesyjnym kolekcjonerem. Jego zbiory wyglądają tak, jakby za chwilę miał wrócić – szkice i plany leżą na biurkach asystentów. Starannie ponumerowane pudła z dokumentacją wypełniają półki po sam sufit. Z kolei karykatury narysowane dla Castiglioniego przez Ettore Sottsassa i Maxa Hubera wciąż wiszą przypięte na ścianach.
Jedyne takie muzeum
Studio Castiglioniego, zlokalizowane w samym centrum Mediolanu, naprzeciwko Castello Sforzesco jest tego rodzaju biograficznym muzeum, które najlepiej oddaje charakter artysty. Pieczołowicie zachowane, w oryginalnej postaci, daje nam znakomite wyobrażenie o stylu pracy Castiglioniego, jego osobowości, poczuciu humoru. Jeśli kogoś pasjonuje historia wzornictwa i biografie jego twórców, to z pewnością nie rozczaruje się odwiedzając muzeum Castiglioniego. Dziś funkcjonuje ono jako oddział Triennale di Milano i jest dostępne do zwiedzania od wtorku do soboty w godzinach porannych. Po południu nadal trwają tu prace nad skatalogowaniem spuścizny po projektancie.
Wysokie, iście pałacowe pokoje pełne są książek, pism, modeli prototypów, narzędzi i próbek materiałów. W przeszklonych gablotach spoczywają kolekcje Castiglioniego. To dziwaczne okulary (sam był okularnikiem i chętnie nosił szkła o nietypowych kształtach). To także zabawki, kalosze, syfony do wody sodowej, a także kominiarskie narzędzia. Do tego reszta znalezisk z licznych podróży po Europie i świecie. Projekty Castiglioniego są wszędzie. Od prototypu lampy „Arco” inspirowanej uliczną latarnią, po gigantyczne żarówki wymyślone jako oświetlenie na jedną z wystaw w Triennale di Milano.
Za każdą cenę
Eksperymentalne modele krzeseł, za które każde muzeum wzornictwa zapłaciłoby każde pieniądze stoją stłoczone wokół konferencyjnego stołu razem z prezentami od innych projektantów i klasykami. Niektóre to wzornicze „cymelia”, które nie weszły nigdy do produkcji i w zasadzie można je zobaczyć tylko tutaj. Tak jak chociażby pomysłowy nocny stoliczek ze skrytką na cukierki.
Najlepsze jest to, że w przeciwieństwie do zwykłych muzeów tu nie ma tabliczek „Proszę nie dotykać”, ochronnych barierek i kamer. Wszystkiego można dotknąć, zajrzeć do środka, włączyć, wyłączyć. Wszystkie pokoje usiane są popielniczkami „Spirale” – Castiglioni był nałogowym palaczem i uwielbiał układać w nich tlące się jeszcze papierosy. Był jak komik z czasów niemego kina. Nerwowo gestykulujący, machinalnie palący jednego papierosa za drugim. Nie mogący usiedzieć w jednym miejscu, zabawny i nieco niegrzeczny – wspomina Paola Antonelli, kurator działu architektury i wzornictwa nowojorskiego Museum of Modern Art. Ogromne lustro, w którym mógł obserwować wchodzących do studia i współpracowników bez wstawania od biurka świetnie tłumaczy, jak ciężko było mu się czasem skupić przy jego rozedrganej osobowości.
Achille Castiglioni: mistrz i autorytet
Czego jeszcze można się dowiedzieć o Achille Castiglionim odwiedzając jego muzeum? Był świetnym nauczycielem, uwielbianym przez studentów. Wpłynął na całe pokolenie projektantów – był ich mistrzem i autorytetem. Jego projekty do dziś inspirują innych – choćby Marcela Wandersa. Co ciekawe, wiele z nich stworzył w zasadzie na własne potrzeby.
Tak było chciałby ze słynnym stołkiem „Sella” – ten zabawny mebelek wyposażony w rowerowe siodełko i mechanizm rodem z tzw. wańki-wstańki miał być optymalnym rozwiązaniem do siedzenia przy umieszczonym w wąskim korytarzu studio telefonie. Rozmowy telefoniczne w latach 60. były kosztowne, więc lepiej, by nikt się za długo nie rozsiadał i nie rozgadywał. Ponadto zajmował niewiele miejsca i nawet, jeśli ktoś go potrącił, wstawał do właściwej pozycji.
Wizyta przy Piazza Castello przenosi nas do powojennego Mediolanu, do czasów rozkwitu włoskiej sceny projektowej i gospodarczego boomu. Castiglioni był charyzmatycznym człowiekiem i utalentowanym projektantem, którego prace są dowcipne, oryginalne, estetycznie wyrafinowane i technicznie innowacyjne. Możemy wręcz poczuć entuzjazm rówieśników Castiglioniego, którzy w latach 60., w tak monumentalnym i przytłaczającym swoim dostojeństwem mieście jak Mediolan, tworzyli nowoczesną architekturę i wzornictwo, na pozór zupełnie nie przystające do polichromii, kutych balustrad i marmurowych schodów, do przepychu Corso Vittorio Emanuele i rozmachu gotyckiej Duomo.
TEKST: Wanda Modzelewska
Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2011