Branża

To jest dla nas ważne

Volodymyr Patis, prezes Ukrainian Association of Furniture Manufactures.

To jest dla nas ważne

Volodymyr Patis, prezes Ukrainian Association of Furniture Manufactures o najważniejszych wartościach, cenie wolności i sile ukraińskiej branży meblarskiej.

Kto był autorem pomysłu, żeby zaprezentowali się Państwo na targach w Poznaniu?

Jedna z członkiń zarządu Ukrainian Association of Furniture Manufacturers jest SEO firmy należącej do naszego stowarzyszenia. Rozmawialiśmy jak bardzo ważny jest eksport dla naszych producentów. Później ona miała rozmowę z targami w Poznaniu. Zaoferowali jej bardzo dobre warunki. Przemyśleliśmy to. Wykreowaliśmy firmę wystawienniczą. Podjęliśmy ryzyko, ale jesteśmy bardzo zadowoleni z faktu, że byliśmy w Poznaniu. Mieliśmy bardzo niewiele czasu, żeby przygotować się do wystąpienia, ale się udało.

Na narodowym stoisku były firmy z całej Ukrainy?

Tak.

Czy kiedykolwiek byli Państwo z tego typu ekspozycją w jakimś innym kraju?

Przed wybuchem wojny byliśmy w Kolonii. Mieliśmy tam wspólne stoisko. Prezentacja w Poznaniu jest pierwszą ekspozycją po wybuchu wojny. Najbardziej efektywną, bardziej niż Kolonia.

Mieli Państwo dużo zwiedzających?

Tak, głównie z zagranicy, choć oczywiście mamy też partnerów w Polsce. Europa, bliski Wschód, Izrael, Holandia, Dania, Niemcy. Rozmawiałem z wystawcami, większość jest zadowolona.

W Ukrainie jest wojna. Jak Państwo funkcjonują jako firma i ludzie?

Sytuacja jest bardzo delikatna i skomplikowana. Mamy w naszym stowarzyszeniu firmy, których fabryki zostały kompletnie zdewastowane przez rosyjskie rakiety lub armię. Wiele przedsiębiorstw nie ma pracy, bo lokalne rynki są w trudnej sytuacji.

Czy w ogóle istnieje handel wewnętrzny?

Zaczyna się, ale jest bardzo słaby: od 5 do 15%. W lepszej sytuacji są firmy, które eksportują, ale i one są w trudnej sytuacji, bo nie mamy zwrotu VAT-u. To powoduje, że biznes jest bardziej skomplikowany. Logistycznie z naszymi klientami z Polski i Niemiec jest w porządku, ale transport kontenerami z Odessy jest bardziej skomplikowany. Teraz wysyłamy meble z Rumunii albo z Gdańska. Transport jest drogi. Mamy też problem z paliwem. Cena diesla w Ukrainie jest teraz wyższa niż w Polsce. Wszystko rozumiemy: jest wojna, musimy przetrwać: robić dobry biznes. To jest biznesowa zasada przetrwania.

W Polsce jest wiele zagłębi meblowych. Jak wygląda sytuacja na rynku ukraińskim?

Mamy wiele klastrów, w których stowarzyszają się producenci mebli. Jako organizacja promujemy tę ideę np. w regionie transkarpackim i aktualnie w rejonie rivneńskim. To się staje znaczącą ideą producentów mebli.

Kto jest członkami klastrów?

Różne firmy, z różnych stron świata. Na przykład, moja firma Eskada.M jest w klastrze z amerykańską firmą z Morgen Furniture – największym producentem sof na Ukrainie. W naszym regionie jest Hjort Knudsen. Obecnie powstaje bardzo duża fabryka Kronospan w Równem. Są także inne firmy. Region chce rozwijać przemysł meblarski. Mamy nadzieję, że również polskie firmy zechcą u nas inwestować, bo jesteśmy krajami z podobnymi ideami.

Sprzedaż się rusza, ale jak sądzę produkcja została całkowicie wstrzymana?

Tak, przez 2 tygodnie trwało całkowite zatrzymanie. Później produkcja ruszyła, bo potrzebujemy sprzedaży, pieniędzy, musimy opłacać podatki.

Co z pracownikami? Wiele osób poszło na front.

Tak, wiele osób poszło walczyć. Sporo, zwłaszcza kobiet opuściło kraj. Mówimy dziś o 8 mln osób, które opuściły kraj i są uchodźcami. Sytuacja jest skomplikowana. Musimy przejść przez wojnę i wszystko będzie lepsze niż było.

Mam nadzieję.

Nie mamy innego wyjścia. Mamy bardzo dobrych partnerów na całym świecie. Bardzo doceniamy to, co Polacy i polskie władze robią dla Ukrainy. Nikt nie wierzył, że to tak może wyglądać. To jest niewiarygodne i Polacy są niewiarygodni: uprzejmi i ciepli. Kiedy przejeżdżany przez polskie miasta, wszędzie są ukraińskie flagi, na samochodach chorągiewki. To daje nam siłę do tego, żeby działać i przetrwać. Mamy duże wsparcie od polskich fabryk i rządu. Polskie firmy pomagają nam humanitarnie. Naprawdę to doceniamy i jesteśmy bardzo wdzięczni. Jesteśmy wdzięczni Polakom i polskiemu biznesowi.

Zapytam o komponenty. Czy przed wybuchem wojny Ukraina była niezależna w zakresie surowców? Czy dużo kupowała od Rosji i z Białorusi?

Nikt nie może być niezależny. To wolny świat i wolny rynek. Kupowaliśmy sporo od Białorusi, głównie MDF. Od Rosji nie kupowaliśmy surowców. Teraz kupujemy dużo od Rumunii, od Polaków. Mamy tu partnerów i dostawców. Rynek ukraiński jest jak każdy inny. Kupowaliśmy w Austrii, Niemczech. To jest najwspanialsza cecha wolnego rynku. Kupujesz najlepsze produkty z danego rynku, np. forniry z Rumunii, Wielkiej Brytanii. Sprzedajesz do Polski, Izraela, Niemiec, Wielkiej Brytanii. Świat jest otwarty.

Jak poradziliście sobie z zakończeniem zakupów materiałów z Białorusi?

MDF i płytę wiórową kupujemy w Ukrainie. Teraz mamy z tym problem, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Problem jest zarówno z polskim rynkiem, jak i naszym, bo ceny rosną u nas tak samo jak w Polsce. Sytuacja jest niestabilna ze względu na koronawirusa. Ceny idą w górę i w stopniu w jakim chcą.

Co z eksportem?

Sprzedajemy głównie do Europy. Nasi główni partnerzy to Niemcy i Polska. To zajmuje ok. 45% całego eksportu mebli. Eksport radzi sobie dobrze, ale mamy problem z takimi firmami, jak IKEA, która przestała kupować meble w Ukrainie. Zamiast zwiększyć zamówienia i zagwarantować nam stabilność, to karzą nas za agresję rosyjską.

Medialnie wydawało się, że sytuacja jest pozytywna, bo wyszli z rynku rosyjskiego.

Tak się tylko wydawało, ale oni wyszli nie ze względu na Ukrainę, a ze względu na sankcje. My pracujemy, znajdujemy inne rozwiązania, ale nie jest to nic miłego.

A jak wygląda sytuacja z Jysk?

Wydaje mi się, że wszystko jest normalnie. Nasi partnerzy z Polski starają się zwiększać zamówienia i oferują lepsze warunki dostaw. Ludzie z całego świata starają się dawać lepsze warunki dla wszystkich.

Czy macie wsparcie od branży z innych krajów? Jakieś sygnały? Deklaracje?

To są odpowiedzi i sygnały. Ludzie otrzymują więcej zamówień. Na targach w Poznaniu mieliśmy stoiska pełne zwiedzających. 3 dni pełne ludzi, to jest najważniejszy sygnał. Kiedy jedziemy do innego kraju, ludzie starają się nam pomóc. Mówią, jak będziecie mieć pieniądze to zapłacicie. Europa jest bardzo lojalna i bardzo wspierająca. Na przykład mieliśmy problem, żeby zapłacić za wszystkie dobra. Nasi dostawcy wysyłali nam titry bez opłat: niemieckie, austriackie, polskie, rumuńskie. Teraz karty są otwarte, płacimy pieniądze i wszyscy są szczęśliwi.

Czy sankcje w jakikolwiek sposób Was dotykają?

W krótkoterminowej perspektywie nie, ale na dłuższą metę to będzie miało wpływ na sytuację. Musimy przypominać światu, że ludzi nie można zabijać. Nie może być tak, że firmy z Rosji czy Białorusi działają, jakby nic się nie stało. Stosowanie sankcji jest bardzo istotne. Białoruś w mojej opinii, w opinii Polski i innych krajów demokratycznych, od wielu lat jest okupowana przez reżim Łukaszenki. Ona mogłaby być bardzo ważnym partnerem Polski lub Ukrainy. Możliwości te zostały zrujnowane. Straciliśmy dostawców, partnerów.

ZOBACZ TAKŻE: Jesteśmy otwarci

Musimy utrzymać sankcje, bo te pieniądze poszłyby na dalszą agresję. Widzimy jaką Rosja rozpoczęła agresję przez kraje bałtyckie, kryzys migracyjny. Jeżeli nie otworzymy portu w Odessie będą bardzo duże problemy z żywnością, bo Ukraina jest znaczącym dostawcą jedzenia dla świata, np. oleju słonecznikowego. Co możemy zrobić? Nie my zaczynaliśmy tę wojnę, nie my jesteśmy agresorem. Musimy trwać przy naszych wartościach. Myślę, że Polacy i kraje nadbałtyckie bardzo dobrze to czują, co by było, gdyby Ukraina się poddała. Ale nigdy się nie podda. Rozumiemy, że musimy płacić cenę za wolność.

Pamiętam sprzed kilku lat, powstające osiedla pod wielkimi ukraińskimi miastami, dużo prywatnych inwestycji. Jak wyglądał sektor budowalny przed wojną?

Zarówno moim zdaniem, jak też analityków ekonomicznych, ten sektor był w bardzo dobrej kondycji. Rynek nieruchomości, branża IT, eksport IT – mieliśmy najlepszy rok w całej niezależnej historii ekonomii. Firmy zrzeszone w naszej grupie wysyłały ok. 40% na eksport. Sektor real estate miał bardzo dobre inwestycje. Turystyka była bardzo intensywna. Jednym z najsilniejszych sektorów w Ukrainie jest IT. Ludzie, którzy działają w tej branży kupują domy, podobniej jest w rolnictwie. Większość przedsiębiorstw miało fantastyczny rok.

Co daje Wam siłę, aby iść naprzód?

Chcemy powrócić do naszego fantastycznego życia. Mieliśmy dobre życie, dobre możliwości, dobrych sąsiadów. Sporo podróżowaliśmy. Mieliśmy niemal otwarte granice. Wierzymy w nasz kraj. Nasi przyjaciele z Austrii pytają, dlaczego chcecie wrócić do kraju, zostańcie w Austrii. Wierzymy, że wojna zakończy się naszym zwycięstwem. Jesteśmy wspierani przez cały świat. Czujemy, że robimy dobrą rzecz dla świata. Mamy demokratyczny kraj, demokratycznego prezydenta, nasz rząd. Jeśli nie będą nam się podobać, to ich zmienimy, ale nikt nie zmieni ich dla nas. Robimy to, co wcześniej Polacy z Solidarnością. Chcemy zachować Europę w wolności. To jest dla nas ważne.

Dziękuję za rozmowę. Slava Ukraini!!!

Rozmawiała: Diana Nachiło

Wywiad opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 6-7/2022