Taniec – więcej niż pasja
23 listopada, 2020 2023-02-01 12:20Taniec – więcej niż pasja
Projekty, które tworzymy wynikają z tego kim jesteśmy, między innymi z naszej wrażliwości i życiowych doświadczeń. Wiele razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że moje meble są pełne ruchu, są taneczne.
Mam ogromną przyjemność opowiedzieć o tym, dlaczego, gdy zaklinam koncepcję w formę, pozostaje w niej ten pierwiastek – taniec. Postaram się opowiedzieć historię o pasji, o tym, jak to się dzieje, że różne dziedziny twórczości łączą się ze sobą, o prawdzie w poszukiwaniu siebie, o komunikacji bez słów, ale także o… zaniechaniu.
Dziś, gdy ktoś mnie pyta, czym się zajmuję, odpowiadam, że jestem projektantką. Działam pod marką Svarog Design, dla której stworzyłam kolekcję mebli eksperymentalnych. Realizuję indywidualne projekty wzornicze: meble i formy dekoracyjne. Projektuję także grafikę użytkową i ilustracje. Choć jako projektantka pracuję od ponad 14 lat, moja marka meblowa zadebiutowała w 2016 r. na „SaloneSatellite” w Mediolanie, gdzie została entuzjastycznie przyjęta przez międzynarodową publiczność. Miałam okazję wystawiać się tam ponownie w ub.r., a także na renomowanej, jubileuszowej wystawie z okazji 20-lecia „SaloneSatellite”, do której wytypowany został jeden z moim projektów.
Targi to czas kondensacji energii i ogromnego wysiłku, podobnie jak występ na scenie. Jednak prawdziwa praca i walka są pomiędzy nimi. Godziny projektowych zmagań, poszukiwań idealnej formy, tworzenia rysunków i prototypów są jak godziny prób, ćwiczenia kombinacji, aby ruch był wykonany płynnie, a także doskonalenia umiejętności, techniki ciała, aby było ono w stanie podążyć za wymyśloną koncepcją.
Obydwa zawody wymagają determinacji, pasji, zaparcia i wiary w to, że to co robię ma szerszy sens, może przynieść wartość, pobudzić wrażliwość. Design to zdecydowanie tylko jedna z moich twarzy, drugą jest taniec, performance i teatr tańca.
Zaczęło się kilkanaście lat temu, gdy jako studentka ASP postanowiłam zrealizować swoje marzenie o tańcu. Często słyszymy, że aby tańczyć zawodowo, trzeba zacząć w młodości, najlepiej we wczesnym dzieciństwie. To nieprawda. Tak naprawdę liczą się determinacja i praca. Wybrałam taniec współczesny i teatr improwizacji fizycznej oraz improwizację kontaktową – dziedziny dość niecodzienne, wręcz niszowe. Pierwsze dwie, zapewne słusznie, kojarzą się z teatrem tańca, trzecia może już być dla Państwa czymś zupełnie nowym.
Taniec to determinacja
Wróćmy jednak do początku – do determinacji. Próby w teatrze zaczynaliśmy o 21, a kończyliśmy o 23.30 i tak pięć razy w tygodniu, po zakończonych codziennych zajęciach, po pracy, ale także po zajęciach dodatkowych z ruchu. Aby móc działać w teatrze trzeba doskonalić sprawność fizyczną. Regularne zajęcia jogi i tańca współczesnego przeplatałam z godzinami zajęć na Akademii oraz lepieniem makiet na zaliczenie kilku przedmiotów.
Teatr fizyczny, który pokochałam wywodził się z nurtu teatru i metodyki Jerzego Grotowskiego. Ciało to narzędzie przekazywania stanów i emocji, przekaźnik pomiędzy performującym i widzem. Praktykowaliśmy improwizację ruchu, która dziesięć lat temu kiełkowała i nawet w naszym środowisku tanecznym traktowana była jako coś dziwnego, odmiennego. Dziś jest kierunkiem bardzo popularnym, zarówno w tańcu, kabarecie, jak i w teatrze. Improwizacja to forma dająca niepowtarzalną świeżość i autentyczność. Podczas spektaklu tancerze-aktorzy, niczym muzycy na jamie jazzowym, przenoszą nas w inną przestrzeń, stwarzaną specjalnie dla nas tu i teraz.
Kontakt Improwizacja powstała w latach 80. w Stanach Zjednoczonych, eksplorowana przez Steve’a Paxtona oraz jego studentów, grupę, która skupiła się na tym, by badać zasady fizyki, dynamiki, pędu, upadku, pracy z ciężarem w relacji jednego, dwóch i więcej ciał. Do Polski technika ta dotarła kilkanaście lat temu.
Gdy zaczynałam, uczyłam się u pierwszych polskich nauczycieli, miałam też okazję spotkać się z członkami zespołu, który ją stworzył, a teraz uznawany jest za ikoniczny dla Kontakt Improwizacji, m.in. Nancy Stark Smith, Nitą Little. Obecnie są to już dojrzali tancerze, niektórzy powiedzieliby, że seniorzy, którzy powinni być na tanecznej emeryturze, jednak paradoksalnie ta technika pozwala im na pozostanie aktywnymi, eksplorację tańca, a także wykonywanie wyglądających naprawdę spektakularnie akrobacji.
Słuchanie własnego ciała
Tak jak wspomniałam, Kontakt Improwizacja wykorzystuje wiedzę o naszym ciele i jego zachowaniu podczas ruchu w taki sposób, aby nawet z pozoru trudne sekwencje wykonywane były lekko i bez użycia nadmiaru siły. Korzystamy z momentu pędu (momentum), upadku, który daje siłę do wyjścia w górę, masy dwóch ciał, które poruszając się razem i wspierając, mogą wykonywać najróżniejsze, nieograniczone kombinacje. Przede wszystkim powinnam jednak napisać o słuchaniu.
Słuchanie własnego ciała i ciała partnera jest najtrudniejszą nauką w Kontakt Improwizacji, którą wielu tancerzy chciałoby pominąć przechodząc od razu do skomplikowanych podnoszeń. Jednak tylko dzięki słuchaniu podnoszenia te możemy wykonać w sposób zdrowy i anatomiczny. Chodzi tu oczywiście o słuchanie poprzez ciało, w tańcu nie używamy słów, porozumiewają się dwie tańczące masy, każde piękne bez względu na kształt i wagę, każde zdolne do wykonania najróżniejszych elementów, o których umysłowi się wcześniej nie śniło.
Nie przesadzam nawet o milimetr. Pisząc o tym myślę sobie, że Kontakt Improwizacja jest dobrą metaforą życia. Co ważne w tańcu tym nie ma sekwencji ruchu, choreografii. Jak podpowiada nam nazwa jest to taniec improwizowany, oparty na pewnej technice i zasadach, jednak nie ma w nim wyuczonej powtarzalności, ani skomplikowanych układów. Każde ciało, duet czy trio robi tyle, na ile jest w danej chwili gotowe. W tym zaklęte jest piękno.
Na jam kontakt improwizacji może przyjść każdy, bez względu na wiek, poziom umiejętności, wcześniejsze doświadczenie. Podobnie jest z warsztatami i lekcjami. Technika ta nie ma stopni, certyfikatów, które się zdobywa. Ważne jest jedynie doświadczenie. Nauczycielem czyni Cię ilość godzin przetańczonych na sali i prawda zaklęta w Twoim ciele. To wystarczy.
Na całym świecie, w większych i mniejszych miastach znajdują się społeczności tańczące Kontakt, organizowane są coroczne festiwale, cykliczne wydarzenia i jamy, luźne spotkania taneczne. Podczas ponad 10 lat praktyki miałam okazję być na wielu z nich, do niektórych wracając wielokrotnie, co roku. Taniec ten pozwala nie tylko poznać siebie, swoje ciało i zwiększyć jego świadomość, pozwala również poznać różnorodność świata, ludzi z każdego zakątka, których połączyła miłość do tańca, a którzy spotykając się razem na sali mówią tym samym językiem, językiem ruchu.
Taniec Współczesny
Drugą techniką łączącą się z Kontakt Improwizacją jest taniec współczesny. Nie mylmy go z tańcem jazzowym czy nowoczesnym, który można zaobserwować na zawodach sportowych. Taniec współczesny, to trochę taki poeta pośród pisarzy. Ciało uwydatnia przez ruch prawdę o samym sobie, opowiadając bliskie nam wszystkim stany i emocje. Technicznie korzysta z wielu środków Kontakt Improwizacji, jednak ruch zwarty jest w nim w określone techniczne ćwiczenia, sentencje, choreografie. Obydwie techniki uzupełniają się, dlatego tak wielu tancerzy tańca współczesnego możemy zobaczyć na wydarzeniach kontaktowych.
Taniec współczesny wykorzystywany jest w teatrze tańca, na scenie. Tutaj sprawność fizyczna aktorów-tancerzy zderza się z ich wrażliwością. Spektakle często opowiadają o tematach trudnych, wykluczeniach, stanach i emocjach, problemach, którymi żyje tancerz i społeczeństwo. Ruch pozwala nam oswoić te stany i tematy, a także przekuć je w obraz, który z kolei może pobudzić czułe struny odbiorcy, zachęcając do refleksji i napełniając po brzegi kubeczek współodczuwania i przeżywania sztuki.
Wspomniany teatr tańca – performance, łączący powyższe techniki jest często bardzo osobistym przekazem, swoistą spowiedzią performera. Tak było w przypadku niezwykłego tancerza Rafała Urbackiego, który dał świadectwo nieograniczonych możliwości ciała i siły wewnętrznej. Rafał urodził się z nieuleczalną, postępującą chorobą, która powodowała, że nie miał władzy w nogach. Jak sam opowiadał czuł się jakby frunął nad ziemią, a jego ciało zaczynało się od pasa w górę. Rafał tańczył. Nie na wózku. Stanął na własnych nogach i nauczył się chodzić, nie odzyskując czucia. Nauczył się jak zastąpić pracę jednych mięśni innymi, jak zmobilizować swoje ciało i wykorzystać to, co było mu dane.
Miałam okazję tańczyć z nim duet podczas jednego z warsztatów. Podczas tańca – emanował tym niezwykłym blaskiem osób, które tworzą i pokazują innym prawdę o sobie. Po skończonych ćwiczeniach przesiadał się na wózek inwalidzki lub brał kule i odchodził do swojego świata. Tworzył spektakle zaangażowane, pokazując problemy mniejszości, osób bezdomnych, homoseksualnych, niepełnosprawnych, uczył studentów, a przede wszystkim kochał życie i taniec. Odszedł w 2019 r., jako młody człowiek, jednak po wielu latach życia i tworzenia, po wielu latach od wyroku, który usłyszała jego mama, a który odsunął od siebie na długo niezrozumiałą dla wielu wolą walki i radością życia. Takie postacie są jak latarnie na drodze, oświetlają nasze wahania i wątpliwości.
Życiowe bogactwo
Ludzie, których mogłam spotkać dzięki mojej tanecznej ścieżce wzbogacili moje życie i tworzenie w nieoceniony sposób. Patrząc na ponad siedemdziesięcioletnich tancerzy baraszkujących jak dzieci na podłodze, wykonujących lekko, jakby od niechcenia, skomplikowane podnoszenia, skaczących na siebie i wirujących, chcę taki widok zapamiętać, bo jest to coś, co daje dobry azymut na przyszłość. W tańcu nie jest ważne jak wyglądasz, czy Twój dres jest nowy, czy już wytarty i zaopatrzony w kilka rasowych dziur z historią. Stoisz na bosaka z kilkunastoma lub kilkudziesięcioma innymi osobami, aby spotkać się z nimi i ze sobą poprzez ruch i porozumiewać się bez słów.
Podczas mojej tanecznej drogi miałam okazję pracować z wieloma fantastycznymi tancerzami i wziąć udział w wielu projektach, instalacjach, performance’ach. Uczyłam ruchu realizując autorski program, a także u boku tancerzy, których podziwiałam. W tańcu poznałam mojego życiowego partnera. Tańczyłam będąc na studiach i pracując. Tańczyłam również tworząc performance, gdy pod moim sercem rozwijało się nowe życie.
Jednym z najwspanialszych przeżyć był spektakl zatańczony w duecie z Pauliną Święcańską w ósmym miesiącu ciąży. Było to moje mikro świadectwo tego, że ciało jest piękne i nie ma ograniczeń, jeśli sami mu ich nie nałożymy. Dziś jestem w miejscu, w którym tęsknię do tańca, dlatego też napisanie tego tekstu jest dla mnie czymś niezwykłym. Ostatnie miesiące były dla nas wszystkich wyzwaniem. Być może jeszcze większe wyzwania czekają na nas w przyszłości.
Był czas, kiedy tonęłam w pracy projektowej, biorąc na siebie coraz to nowe zadania. Godziny i dnie przed komputerem, kiedy nie starczało czasu na ruch, a nawet pomyślenie o sobie. Wszyscy znamy te momenty. Przez chwilę myślałam, że być może porzucę taniec, zajmę się jedynie kierunkiem, który jest przecież tym bardziej wyuczonym, zdobytym przez lata na studiach. Jednak prawdziwa pasja daje znać o sobie i każe się odkrywać wciąż na nowo.
Pasja to coś co sprawia, że nasze życie ma sens, że budzimy się i chętniej wstajemy o pół godziny wcześniej. Tego bardzo nam życzę. Roztańczenia dziecka, nawet gdy nasze ciało będzie już zmęczone i skostniałe, balansu, który pomaga pokonywać przestrzeń z gracją i swobodą, nie tylko na sali tanecznej oraz pasji – czymkolwiek by ona nie była.
Znów rośnie we mnie nowe życie i znów rodzi się taniec.
TEKST: Joanna Sieradzan
Artykuł opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 11/2020