Branża

Produkt (nie) pierwszej potrzeby

Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator.

Produkt (nie) pierwszej potrzeby

Znają zapewne Państwo piramidę potrzeb Maslowa, w której potrzeby ludzi ustawione są od najbardziej podstawowych do potrzeb mniej ważnych. Te ostatnie mogą być spełnione dopiero po zaspokojeniu tych z poziomu niżej. Podobnie jest też w gospodarce.

Najniżej mamy produkty, które są nam niezbędne do przeżycia. To produkty, które w piramidzie Maslowa odpowiadają potrzebom fizjologicznym. Możemy tu wymienić na przykład pożywienie (na poziomie podstawowym, niezbędnym do życia), wodę, ubranie, schronienie. Stopień wyżej mamy potrzebę bezpieczeństwa – w gospodarce odpowiadają im choćby media, takie jak dostęp do prądu, ogrzewania. Gdy już te potrzeby mamy zaspokojone, pojawiają się produkty mające zapewnić nam komunikację z innymi – Internet, telefon, możliwość przemieszczania się.

Według Maslowa, wyżej mamy potrzebę uznania. Dla każdego może oznaczać to coś innego, zarówno w sensie materialnym (status majątkowy), jak i niematerialnym (osiągnięcia zawodowe, naukowe). I choć zazwyczaj uważamy, że nie zależy nam na opinii innych, jest jednak inaczej. Najwyżej w piramidzie potrzeb znajduje się potrzeba samorealizacji. Niezależna od tego, co uważają inni ludzie, nasze otoczenie społeczne, ale zależna tylko od nas samych.

Zauważcie Państwo, jak rzadko dochodzimy do szczytu tej piramidy. Często ludzie pracują w raz wybranym zawodzie, często zdeterminowanym poprzez wybór szkoły średniej, w wieku nastoletnim. Wybór, który często jest dokonywany pod presją rodziców, nauczycieli, kolegów i ich oczekiwań wobec nas. Z wiekiem wcale nie łatwiej porzucić tę drogę i ponownie wybrać swoją ścieżkę rozwoju, chociaż żyjemy w czasach, w których wiedza całego świata jest na jedno kliknięcie myszki. Przypomina mi się scena z filmu „Chłopaki nie płaczą”. Jeden z bohaterów mówi mianowicie, że wystarczy, że odpowiemy sobie na jedno ważne pytanie – co lubimy w życiu robić. A potem musimy zacząć to robić. Proste, prawda? Nie co lubią inni, co będzie dla nas lepsze, korzystniejsze, ale to, co my lubimy.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Zastanawiam się, gdzie w piramidzie potrzeb konsumenta znajduje się miejsce na branżę meblarską. I okazuje się, że niemal na każdym poziomie. Potrzebą człowieka jest sen. Można spać na materacu, na podłodze, ale i na łóżku z baldachimem. I zarówno na produkcie za 200 złotych, jak i za 20 tys. zł – zrealizujemy swoją potrzebę snu. Nawet zwykłe drzwi dadzą nam namiastkę bezpieczeństwa, bez względu na cenę.

Idąc wyżej: aby zrealizować potrzebę przynależności do grupy, potrzebujemy miejsce, gdzie będziemy mogli się integrować z innymi. To choćby słynna kanapa z serialu „Przyjaciele”, ale też i krzesła czy stół. Bez względu na wielkość portfela każdy potrzebuje tych produktów. Potrzeba uznania dla wielu oznacza podkreślenie swojego statusu finansowego. Czy meble nie nadają się do tego idealnie? Ba, przecież branża meblarska to nie tylko większe i mniejsze firmy, ale też – rękodzielnicy. Oni z namaszczeniem nadadzą kształt każdemu pojedynczemu kawałkowi drewna, każdemu kawałkowi skóry.

Na szczycie mamy samorealizację. Jestem ciekawa, ilu z Państwa, realizuje się pracując w tej branży? Na ile był to Wasz świadomy wybór, a na ile przypadek? A może zaczynaliście w innych gałęziach gospodarki, ale na pewnym etapie życia uznaliście, że jednak Waszą drogą powinny być meble i całe ich otoczenie?

TEKST: Anna Gąsiorowska

Felieton został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 2/2024.