Branża

Pozwólmy mówić i działać liderom

Anna Gąsiorowska.

Pozwólmy mówić i działać liderom

Za nami mistrzostwa Europy w piłce nożnej i igrzyska olimpijskie w Paryżu, z których bardzo dużo możemy przenieść do swoich firm. Przecież nie od dziś wiadomo, że sport i biznes mają wiele ze sobą wspólnego, nie tylko na gruncie organizacyjnym, marketingowym, ale też psychologicznym.

Podczas tych wydarzeń, szczególną uwagę zwracałam na liderów. Nie tylko w sportach zespołowych, ale i indywidualnych – przecież za każdym zawodnikiem stoi sztab ludzi. Rola kapitana często jest niedoceniana i sprowadzana jedynie do roli osoby, która w trakcie meczu może rozmawiać z sędzią. Tymczasem – w wielu rozgrywkach – prawdziwy lider drużyny był wystawiany do pierwszego składu nie ze względów sportowych, ale właśnie z powodu jego zdolności przywódczych, szacunku innych zawodników, doświadczenia. W tym samym czasie na ławce rezerwowych siedział ktoś, kto ze względu na wiek, swoją karierę lub dyspozycję fizyczną – mógłby zagrać lepiej od wspomnianego wyżej kapitana.

W trakcie tych imprez – ujawnili się również liderzy z drugiego szeregu. Często dla dobra samego zawodnika, trzeba go odciąć od dziennikarzy, social mediów, zamieszania wokół niego. Wtedy w rolę lidera wchodził ktoś ze sztabu – brał na siebie krytykę, odpowiadał na niewygodne pytania.

W firmie też potrzebny jest lider

I też takich liderów mamy w swoich firmach. Kogoś, kto pociągnie projekt, a za nim – pójdą inni, chociaż być może nie do końca wierzą w jego sukces. Mamy liderów, którzy ujawniają się w momencie, gdy wszystko się pali i wali. Taki lider dopije kawę, wyjdzie na 3 minuty zaczerpnąć świeżego powietrza, wróci i przeprowadzi sprawnie akcję ratunkowo-gaśniczą.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Inną kwestią jest to, czy pozwalamy naturalnym liderom być liderami. Czy nasze wewnętrzne regulaminy, przepisy, „przyjęte powszechnie sposoby działania” nie usypiają lub już nie uśpiły tych osób? Czy taki „kapitan” nie zamienił się już w biernego kibica przed telewizorem, który co najwyżej, tylko wśród zaufanych osób, w wąskim gronie, co jakiś czas skomentuje: „ja bym zrobił to lepiej”, „gdyby to ode mnie zależało, powinniśmy zrobić to tak i tak…”. A my nigdy się nie dowiemy, jak można to zrobić inaczej, szybciej, taniej, lepiej, bo nie dopuszczamy do głosów liderów.

ZOBACZ TAKŻE: Nienazwane kompetencje przyszłości

Nie musimy od razu dawać awansu, premii (choć takie docenienie co jakiś czas też jest ważne), podwyżki liderowi. Często wystarczy tylko go posłuchać, porozmawiać z nim. I przestać negować inne punkty widzenia. A jeszcze lepiej – włączyć go w proces decyzyjny, przygotowawczy, nawet jeśli wcześniej odbywało się na wyższych szczeblach w naszej firmie.

TEKST: Anna Gąsiorowska

Felieton ukazał się w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 9/2024.