Branża

Poszukiwany: czynnik ludzki

Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator.

Poszukiwany: czynnik ludzki

Po zachwytach nad rozwojem technologii, sztucznej inteligencji, zastosowania ich w codziennym życiu i pracy, już chyba czas rozpocząć nową dyskusję: gdzie w tym wszystkim ma być czynnik ludzki.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Zapewne wielu z Was wykorzystuje sztuczną inteligencję i inne najnowsze rozwiązania technologiczne do projektowania swoich produktów. W mniejszym lub większym stopniu, ale czy zaryzykowalibyście oddanie im całego procesu wdrożenia nowego mebla? Przede wszystkim – nigdy nie byłoby to w 100% jego dzieło, bo przecież te rozwiązania opierają się na próbce danych wejściowych, nawet w przypadku uczenia maszynowego. Czyli czynnik ludzki pojawia się już na początku. Możemy przecież dostosowywać te dane do swoich potrzeb (albo nawet nimi manipulować) do swoich potrzeb. Możemy podejść do nich wybiórczo (co wcale nie jest z definicji złe) lub całościowo (co w dobie fake newsów nie musi oznaczać czegoś dobrego).

Ktoś też ten proces produkcji musi wykonać. Nie da się przecież wszystkiego zautomatyzować. I nawet jeśli wprowadzimy do systemów dane, że pracownik w ciągu dnia pracy jest w stanie wykonać X zadań, trudno będzie zaplanować to, że zakochał się w kimś i jego wydajność chwilowo spadła. Nie da się też przewidzieć wszystkich elementów otoczenia firmy – spóźnienia z dostawą, braku płatności, zatorów płatniczych, zmian w prawie itp.

Nie wyobrażam sobie, aby na przykład sztuczna inteligencja miała zastąpić windykatorów. Wyzwaniem byłoby już choćby dobór danych wejściowych – czy miałyby określać punkt widzenia wierzyciela (każdy powinien regulować swoje długi) czy dłużnika (są takie sytuacje, które usprawiedliwiają brak płatności, czy choćby nieśmiertelne „na biednego nie trafiło). Musielibyśmy wprowadzić system ocen, gdzie przypisywalibyśmy wartości punktowe do argumentów jednej i drugiej strony. Na przykład, jeśli nasz dłużnik stwierdzi (i będziemy w stanie to zweryfikować), że wpadł w pętlę zadłużenia, do tego ma dwójkę dzieci, chorą żonę i nie ma pracy, to może się okazać, że sztuczna inteligencja uzna, że nie mamy prawa domagać się zwrotu pieniędzy, bo po drugiej stronie będzie stał wierzyciel, który „tylko” nie będzie miał za co zapłacić swoim pracownikom.

Nie wyobrażam też sobie, jak miałaby wyglądać kwestia samych negocjacji windykacyjnych. Mam wrażenie, że dokonywałyby się one z brakiem poszanowania do prywatności dłużnika – jak choćby konieczność przesłania wyciągu bankowego, by usłyszeć potem, aby zrezygnować z hot doga raz w tygodniu w pewnym sklepie i kawy na pewnej stacji, co da oszczędność 100 zł miesięcznie. Może i to ma sens, bo niekiedy negocjacje polegają właśnie na „poszukiwaniach” wraz z dłużnikiem pieniędzy na spłatę długu, jednak to musi być jego inicjatywa i jego zaangażowanie, a nie wskazanie niedoskonałego i pozbawionego ludzkich uczuć algorytmu.

TEKST: Anna Gąsiorowska

Felieton został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 12/2023.