Design

Robię wnętrza, w których ludzie czują się dobrze

Katarzyna Kraszewska, założycielka i właścicielka pracowni projektowej Katarzyna Kraszewska Architektura Wnętrz.

Robię wnętrza, w których ludzie czują się dobrze

Katarzyna Kraszewska, założycielka i właścicielka pracowni projektowej Katarzyna Kraszewska Architektura Wnętrz, o zmieniających się trendach we wnętrzach, zawodzie architekta wnętrz, a także ofercie polskiej branży meblarskiej.

Pani pracownia świętuje w tym roku 20-lecie istnienia. Jak zmieniało się projektowanie wnętrz w ciągu tych dwóch dekad? Mam na myśli zarówno trendy we wnętrzach, jak i pracę architekta wnętrz?

Reklama
Banner reklamowy reklamuj się w BIZNES.meble.pl listopad 2024 750x200

Na przestrzeni tych ostatnich 20 lat najbardziej zmieniłam się ja sama i moje podejście do tego co robię. Jest ogromna różnica między 21-letnią, młodą projektantką wnętrz, głównie łazienek i kuchni, a – 20 lat później – właścicielką dużej pracowni projektowej, obsługującej największe inwestycje w kraju i za granicą, będącej przy okazji inwestorem zastępczym na wielu z nich.

Zaczynałam od projektantki wnętrz pracującej weekendowo w salonie z wyposażeniem łazienek, a następnie u producenta kuchni. Jednak zawsze przyświecała mi jedna myśl: chciałam robić wnętrza, w którzy ludzie czuliby się dobrze, czuliby harmonię i spokój, a także dobrą atmosferę. Wnętrza, dzięki którym ludziom jest przyjemniej, milej i lepiej.

Wnętrze apartamentu o powierzchni 240 m2, wykończone w naturalnych materiałach, z grubymi lnianymi zasłonami w oknach, sofą Living Divani wykonaną u producenta w powierzonej tkaninie. Podłoga i stół z orzecha, krzesła filcowe Molteni oraz fotel z naturalnej rudej skóry.
Wnętrze apartamentu o powierzchni 240 m2, wykończone w naturalnych materiałach, z grubymi lnianymi zasłonami w oknach, sofą Living Divani wykonaną u producenta w powierzonej tkaninie. Podłoga i stół z orzecha, krzesła filcowe Molteni oraz fotel z naturalnej rudej skóry.

W ciągu tych 20 lat bardzo zmienili się również moi inwestorzy. Niektórych obsługujemy cały czas od 20 lat na kolejnych inwestycjach. Widzę, jak duże zmiany u nich zaszły, jak zmienili swoje oczekiwania, potrzeby, ale też preferencje wizualne. Na rynek weszli również młodzi klienci, którzy mają zupełnie inne spojrzenie na projektowanie i wykańczanie wnętrz.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Dla mnie praca projektanta wnętrz to ogromna pasja, ale też odpowiedzialność za to, jak będzie żył drugi człowiek. Odpowiedzialność za to, czy wnętrze będzie odpowiadało na wszystkie jego potrzeby, czy będzie intuicyjne. Nie chcę, aby mój klient zastanawiał się po wykonanym projekcie, gdzie będzie odkładał jakąś rzecz, bo pierwsze co robię, to poznaję sposób funkcjonowania klienta i jego rodziny. Dzięki temu projektując staram się wczuć w ich rolę, przewidzieć ich potrzeby teraz, ale też te za kilka lat.

Tych 20 lat dało mi ogromną dawkę doświadczenia, wiedzy, ale też poczucie sprawczości i zespół wspaniałych współpracowników, jak i wykonawców oraz dostawców, na których mogę polegać.

A skoro już mówimy o architektach wnętrz… To stosunkowo młoda profesja, dużo młodsza od architektów. Czy Pani zdaniem zawód architekta wnętrz powinien zyskać prawne ramy (np. ustawowe). Dzisiaj właściwie każdy może sobie przed nazwiskiem napisach „architekt wnętrz”. Wystarczy ukończenie kursu i możemy świadczyć „usługi wnętrzarskie”. Klienci akceptują tę sytuację, chociaż – z innej strony – raczej nie chcieliby, by operował ich „lekarz po kursie”, a w sądzie reprezentował „mecenas po kursie”…

Temat jest bardzo żywy w nas wszystkich, którzy profesjonalnie zajmujemy się projektowaniem. Możemy z tym walczyć, jak walczyli kiedyś coachowie, ale każdy może nazwać się zarówno coachem, jak i projektantem wnętrz. Każdy może nazwać się wróżką czy tarocistą. Z drugiej strony klient może sobie to wnętrze wykończyć sam, nie potrzebuje do tego projektanta. Tylko dlaczego ma robić sam, jeśli może skorzystać z wiedzy i doświadczenia projektantów, a także ich czasu na prowadzenie realizacji?

Apartament wakacyjny nad polskim morzem o powierzchni 230 m2. Kuchnia wykonana z forniru dębowego z blatami z materiału lapitec o dużej strukturze. Szafki wiszące obłożone tynkiem dekoracyjnym, tak samo jak ściany i sufity. Lampy nad wyspą i kinkiety na ścianie z alabastru. Hokery przy wyspie – Zara Home.
Apartament wakacyjny nad polskim morzem o powierzchni 230 m2. Kuchnia wykonana z forniru dębowego z blatami z materiału lapitec o dużej strukturze. Szafki wiszące obłożone tynkiem dekoracyjnym, tak samo jak ściany i sufity. Lampy nad wyspą i kinkiety na ścianie z alabastru. Hokery przy wyspie – Zara Home.

To, czego najbardziej brakuje, to świadomość po obu stronach.

U klientów, że wizualizacja nie jest projektem, ale koncepcją, czubkiem góry lodowej i niczym więcej. Jeśli wybierają projektanta, który robi wizualizacje i którego wnętrza nigdy nie widzieli, skąd wiedzą, czy projekt ten da się zrealizować? Czy jest przemyślany, funkcjonalny, czy ma odpowiednie wymiary i czy da się w nim poruszać. Niestety, ludzi zachwycają piękne rzeczy i tracą poczucie potrzeby profesjonalnego zajęcia się tematem.

Nie jesteśmy architektami, nikt nie korzysta z dobrych projektantów wnętrz, planując np. układy mieszkań na osiedlach. Projektują je osoby zatrudnione w dużych biurach architektonicznych, zwykle mało doświadczone. Te osoby odpowiadają za to, jak będą żyły setki ludzi w swoich nowych mieszkaniach. Nie rozumiem, dlaczego – budując za ogromne kwoty mieszkania – nikt nie pochyli się nad tym, aby ułatwić ludziom życie w nich. Żaden z deweloperów nie skonsultuje z projektantem wnętrz układów.

Czym to skutkuje?

Skoro deweloperzy nie biorą nas na poważnie i uważają, iż układ mieszkania ma być jakikolwiek, nie ma się co dziwić, że inwestorzy nie widzą potrzeby zatrudniania profesjonalisty i wydawania pieniędzy na projekt. Wszak Pinterest to skarbnica inspiracji do wnętrza – taki Google, ale dla projektantów wnętrz :-).

Wnętrze łazienki w apartamencie wakacyjnym. Blat kamienny z granitu copacabana, baterie miedziane firmy Cocoon, lustro z podświetleniem na tle ściany wykonanej z giętej płyty karton gipsowej i obłożone tynkiem dekoracyjnym Kerrakol Design. W kamiennym blacie po lewej i prawej stronie znajdują się szuflady na kosmetyki, suszarkę itp.
Wnętrze łazienki w apartamencie wakacyjnym. Blat kamienny z granitu copacabana, baterie miedziane firmy Cocoon, lustro z podświetleniem na tle ściany wykonanej z giętej płyty karton gipsowej i obłożone tynkiem dekoracyjnym Kerrakol Design. W kamiennym blacie po lewej i prawej stronie znajdują się szuflady na kosmetyki, suszarkę itp.

A sami projektanci proponują usługi nazywane tak samo, jak nazywają je duże pracownie projektowe, oferując za tym niedostateczną wiedzę. Po zderzeniu z rzeczywistością kończy się to negatywną oceną całego środowiska projektantów wnętrz.

To problem tak szeroki, iż należałoby zacząć od określenia, czym jest projekt wnętrza i jakie powinien spełniać normy. Nie mam nic przeciwko temu, aby powstało wiele form naszej pracy. Niektórzy mogą zajmować się dekorowaniem wnętrz gotowych, ale ustalmy, czym jest dekorowanie, a czym projektowanie.

Projektowanie wnętrza to tworzenie prototypu wnętrza – czegoś, co jeszcze nie powstało – i takie jego opracowanie, aby było technologiczne wykonalne i odpowiadało na wszelkie potrzeby inwestorów. To trudna praca, w której wizja zderza się z techniczną stroną. W tej pracy mamy produkt – w postaci projektu, a także usługę – współpracę z klientem i wykonawcami. To również bardzo pochłaniające i wymagające.

Wnętrze apartamentu na warszawskim Powiślu z wielką i wygodną sofą Meridiani, stolikiem z piaskowanego trawertynu szarego, a także robionym na zamówienie parawanem z blachy w trzech różnych kolorach. Po prawej widoczny jest wykonany na zamówienie regał z mosiądzu i szarego trawertynu.
Wnętrze apartamentu na warszawskim Powiślu z wielką i wygodną sofą Meridiani, stolikiem z piaskowanego trawertynu szarego, a także robionym na zamówienie parawanem z blachy w trzech różnych kolorach. Po prawej widoczny jest wykonany na zamówienie regał z mosiądzu i szarego trawertynu.

I kosztowne?

Zawód projektanta wnętrz to jeden z najbardziej multidyscyplinarnych zawodów jakie znam, ale fakt: nie jest to produkt ani usługa niezbędna dla każdego. Każdy musi wynająć architekta do budowy domu, nawet jeśli zakupił gotowy projekt, ale nie każdy musi korzystać z projektantów wnętrz. To produkt luksusowy, dla osób, które mają budżet na wnętrza bardziej wyszukane, a także oczekiwania i potrzeby bardziej wysublimowanych wnętrz.

Nie może być to więc usługa tania. Także dlatego, iż za każdym razem to usługa niepowtarzalna, robiona na specjalne zamówienie według oczekiwań klienta. Żaden projekt się nie powtarza. Projektant wnętrz nie ma nigdy dwóch takich samych dni w pracy, dwóch takich samych klientów i projektów.

Uprawnienia w tym zawodzie są bardzo potrzebne, ale – jak w każdym zawodzie – nie zawsze osoby, które skończyły dany kierunek wykonują studiowany zawód, za to mają ogromne doświadczenie. Znam mnóstwo prezesów dużych korporacji po akademiach muzycznych, prezesów banku z wykształceniem inżynierskim. Ich wiedza i doświadczenie są dużo większe niż u osoby, która skończyła bankowość i zaczyna drogę zawodową.

Kuchnia w apartamencie w Warszawie. Za lustrem ukryto drzwi wejściowe do mieszkania oraz wejście do pralni i łazienki. Wyspa wykonana z kwarcytu odpornego na wszelkie zabrudzenia, nad wyspą wisząca lampa Henge. Krzesła Minotti, fotele po lewej stronie Minotti, sofa B&B Italia. Cokół wyspy z poświatą LED, aby wyspa sprawiała wrażenie lewitującej.
Kuchnia w apartamencie w Warszawie. Za lustrem ukryto drzwi wejściowe do mieszkania oraz wejście do pralni i łazienki. Wyspa wykonana z kwarcytu odpornego na wszelkie zabrudzenia, nad wyspą wisząca lampa Henge. Krzesła Minotti, fotele po lewej stronie Minotti, sofa B&B Italia. Cokół wyspy z poświatą LED, aby wyspa sprawiała wrażenie lewitującej.

W takich sytuacjach zawsze najlepiej sprawdzają się rozwiązania standaryzacji pracy lub egzaminy. Dzięki nim każdy projektant miałby wiedzę praktyczną umożliwiającą pracę z zawodzie i nazwanie siebie projektantem wnętrz.

Na rynek pracy wchodzi pokolenie Z. Czego te osoby oczekują po wnętrzach? Na ile ich wizja wnętrz jest podobna, a na ile odmienna od wizji wnętrz ich rodziców?

Mam takie spostrzeżenie, iż nowe pokolenia oczekują zupełnie nowej usługi, usługi jak najbardziej kompleksowej. Dla nich podpisanie umowy to oddanie problemu w ręce innych, czyli pozbycie się go za pieniądze i zyskanie wolnego czasu. Chcą konkretnych, dobrze zorganizowanych ludzi, którzy dobrze zarządzą realizacją, a także będą w ich imieniu dobierać rozwiązania techniczne. Młodzi ludzie nie lubią już majsterkować i nie chcą kupować do domów wiertarek :-). Chcą mieć kontakt do pana Gienia, który przyjedzie, podmaluje, dokręci itp. Dla tych osób niezwykle ważna jest jakość komunikacji i sposób, w jaki się komunikujemy.

Nasze usługi muszą być jeszcze bardziej kompleksowe dla nowego typu klientów. To mnie akurat bardzo cieszy, bowiem lubię pracować z nowym pokoleniem. Mają w sobie więcej zaufania, wiedzą czego chcą, a czego nie chcą, jasno stawiają granicę. Nie mają w sobie nieufności i poczucia, że ktoś ich zaraz oszuka. Korzystają z życia, natomiast do tego, co potrzebują wynajmują profesjonalistów w swojej dziedzinie. Liczę, że właśnie to pokolenie zmieni naszą rzeczywistość projektantów wnętrz.

Czy na rynku są rozwiązania, których jest za mało, a które Pani, jako architektowi wnętrz, ułatwiłyby znacząco pracę?

Tak: samo tworzący się harmonogram prac :-). Zarządzanie projektami jest chyba największa potrzebą, ale oprogramowanie dostępne na rynku jest dedykowane do innych działalności. Mało zatem sprawdza się w projektach np. mieszkań. Generalnie automatyzacja pewnych prac i wirtualne asystentki bardzo pomogłyby projektantom wnętrz.

Salonik przy sypialni w apartamencie w Warszawie. Biurko Galootti & Radice, sofa B&B Italia z brązowej skóry. Zabudowa po prawej z telewizorem z forniru marki Tabu, blaszaną okładziną nad półka i półką z szufladami obłożoną kamieniem cafe late. Po lewej na ścianie tapicerka i kinkiety marki CTO.
Salonik przy sypialni w apartamencie w Warszawie. Biurko Galootti & Radice, sofa B&B Italia z brązowej skóry. Zabudowa po prawej z telewizorem z forniru marki Tabu, blaszaną okładziną nad półka i półką z szufladami obłożoną kamieniem cafe late. Po lewej na ścianie tapicerka i kinkiety marki CTO.

Meble i przedmioty wyposażenia wnętrz ewoluują. Powstają nowe rozwiązania i nowe technologie, pojawiają się nowe możliwości. Domyślam się, że w pracy architekta wnętrz tego typu informacje mają ogromne znaczenie. A skąd czerpać wiedzę o nich? Internet pełen jest tego typu informacji, ale ilość nie zawsze przekłada się na jakość…

Zawsze szukam nowinek w sieci w obcych językach, wtedy zasięg Internetu jest o wiele większy. Można też szybciej dowiedzieć się o nowych rozwiązaniach. Jeśli nie wiemy, jak coś zrobić, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę to zagadnienie np. po angielsku lub niemiecku. Wyskakuje wtedy mnóstwo rysunków i filmików, jak to zrobić.

Targi wnętrzarskie to źródło inspiracji, ale rozwiązań technicznych szukam w sieci. Przez te 20 lat wyrobiłam w sobie nawyki i sposoby, jak wyszukać najbardziej skutecznie wszystkich informacji.

Pani pracownia ma na koncie realizacje zarówno wnętrz prywatnych, jak i publicznych. Na czym polega różnica w projektowaniu mieszkania i np. dużego biura. Skala projektu – to jedno, a inne różnice?

Przede wszystkim na zupełnie innej specyfice klienta, jego oczekiwań i wymagań, a także innej drodze decyzyjności. W prywatnych inwestycjach wiemy, kto i jak będzie korzystał z domu i mamy jedną lub dwie osoby decyzyjne. W biurach czy hotelach często decyzyjność rozmywa się na różne działy, zespoły i w sumie decyzje podejmowane są długo. My ostatecznie nie wiemy, kto będzie korzystał z danego rozwiązania. Musimy wymyśleć w głowie użytkownika, spisać jego potrzeby i projektować pod niego – wybranego pracownika danej firmy czy danego gościa hotelowego.

Gdy mamy do czynienia z grupami zarządów i marketingu dużych firm wiemy, iż spotkania posłużą prześciganiu się w pomysłach, co jeszcze można zrobić, a także komplikowaniu procesu, bo gdy brakuje osoby decyzyjnej, bardzo wydłuża się cały proces. My zdecydowanie prowadzimy biznes relacyjny, polegający na bliskiej relacji z naszym inwestorem i preferujemy projekty prywatne. Biura, które stworzyliśmy były projektami dla naszych klientów, którym już wcześniej projektowaliśmy inne nieruchomości.

Pozostańmy jeszcze w temacie różnic… Czym się różni projektowanie w Polsce z projektowaniem w krajach, w których Pani pracownia ma swoje realizacje? Chodzi mi o gusta inwestorów, ale też o prawo, specyficzne normy itp. Na ile te odmienności są w pracy architekta wnętrz pomocą, a na ile przeszkodą?

Kiedyś myślałam, że tylko walutą :-). Teraz wiem, że zagraniczny inwestor zakłada, że nie po to wynajmuje profesjonalistę, aby wkraczać w jego prace i przeszkadzać w procesie. Klient ten wymaga gotowego, skończonego dzieła, zaprojektowanego pod siebie i spełniającego jego wymagania. Nie interesuje go pytanie, ile chce mieć szuflad w szafie, bo po to wynajął projektanta, aby wymyślał to za niego. Natomiast w Polsce klienci z reguły bardzo chcą mieć wpływ na wszystko, chcą „dotknąć” każdej decyzji.

Sypialnia. Za łóżkiem znajduje się okno zasłonięte zasłoną, a na jego tle parawan tapicerowany z łóżkiem marki Flou, stolikami nocnymi marki Baxter, lampkami marki CTO oraz tapetą na ścianach marki Casamance. We wnętrzu wyróżniają się czarne dodatki przy tapicerce oraz w suficie.
Sypialnia. Za łóżkiem znajduje się okno zasłonięte zasłoną, a na jego tle parawan tapicerowany z łóżkiem marki Flou, stolikami nocnymi marki Baxter, lampkami marki CTO oraz tapetą na ścianach marki Casamance. We wnętrzu wyróżniają się czarne dodatki przy tapicerce oraz w suficie.

Różnica polega na tym, iż za granicą wnętrze to dzieło projektanta, natomiast w Polsce – efekt współpracy między projektantem a klientem. Klient z zagranicy chwali się, że ma dzieło w postaci wnętrza nazwiska dobrego projektanta, jak dobre auto czy zegarek. W Polsce klient szczyli się, że ten element to akurat on wymyślił, dodając sobie, a nie projektantowi autorytetu.

W efekcie za granicą dom projektowany przez znanego projektanta ma dużo większą wartość jako unikat i dzieło samo w sobie. Natomiast w Polsce sprawdzamy opłacalność inwestowania danej kwoty budżetu na metr kwadratowy wartości mieszkania. Nie myślimy zaś o inwestycji jako o unikacie.

Polska branża meblarska to potęga na skalę światową. Czy oferta polskich firm – producentów mebli jest atrakcyjna dla architektów wnętrz? Czy mówimy tutaj o niedrogich meblach do apartamentów na wynajem? O meblach do biur i przestrzeni publicznych? A może o meblach z wyższej półki cenowej?

Polskiej branży meblarskiej brakuje przede wszystkim kontaktu z architektem i wsłuchania się w potrzeby projektantów. Bardzo mało firm zatrudnia projektantów, aby to oni zaprojektowali np. stoiska ekspozycyjne czy salony sprzedaży. Producenci wolą, aby kolekcję mebli zaprojektowało nazwisko znane z mediów, a nie ktoś, kto wie, jakiego typu produktów nam brakuje i jakich byśmy chcieli używać jako projektanci w swoich projektach.

Łazienka w domu na Saskiej Kępie, z pięknym meblem robionym na zamówienie. Kamienne uchwyty w meblu i na drzwiach do prysznica oraz drzwiach lustrzanych kierowanych do toalety. Wanna Bette metalowa z lekkim kołnierzem wywiniętym na kamień. Pasy na podłodze nawiązują do modernizmu, gdyż w tym stylu jest zbudowana architektura tego domu.
Łazienka w domu na Saskiej Kępie, z pięknym meblem robionym na zamówienie. Kamienne uchwyty w meblu i na drzwiach do prysznica oraz drzwiach lustrzanych kierowanych do toalety. Wanna Bette metalowa z lekkim kołnierzem wywiniętym na kamień. Pasy na podłodze nawiązują do modernizmu, gdyż w tym stylu jest zbudowana architektura tego domu.

Nie traktujemy projektantów jako autorytety, na których producenci mogliby się oprzeć, budując swoją wiarygodność również u innych projektantów. A nie oszukujmy się – większość droższych mebli sprzedaje się z polecenia projektantów wnętrz.

Przeraża mnie, jak znani producenci wydają setki tysięcy na kampanie z celebrytą, zamiast wejść w otwarty dialog z projektantami wnętrz, którzy mogliby przygotować kolekcje, jak i pokazać realnie wykorzystanie danych produktów. Może mieliby kilka ciekawych rad, co zrobić, aby produkt spełniał jeszcze bardziej oczekiwania klientów.

Bliska współpraca między producentami mebli a projektantami wnętrz zaowocowałaby naprawdę wyśmienitymi wynikami, co widać u niektórych rodzimych producentów, którzy wpadli już na te pomysły… Liczę na to, iż rozwinie się na to szerszą skalę. I mocno kibicuję całemu rynkowi meblarskiemu w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki, FOT. Tom Kurek.