Design

Przyszłość jest już dziś

Maciej Karpiak o tym, czym jest dla niego zrównoważone projektowanie.

Przyszłość jest już dziś

Maciej Karpiak, projektant, właściciel Office for Design, wykładowca, o projektowaniu i produkcji w sposób zrównoważony oraz poszukiwaniu nowych form i innowacyjnych technologii.

W bogatym życiorysie ma Pan epizod związany z Holandią, do której wyjechał Pan na kilka lat. Czym się Pan tam zajmował i jakie zaobserwował różnice pomiędzy współpracą z projektantem tam i tutaj?

Reklama
Banner reklamowy reklamuj się w BIZNES.meble.pl listopad 2024 750x200

Zajmowałem się projektowaniem wnętrz, kuchni oraz sporadycznie projektowaniem produktu. Miałem swoje studio/shoowroom w Amsterdamie na Westerdoksdijk, blisko centrum. Pracowałem głównie z indywidualnymi klientami. Sam sposób pracy nie różnił się od tego w Polsce. Natomiast to, co od razu dało się odczuć, to zupełnie inne podejście klientów do samego procesu projektowego, jak i do projektanta. W Holandii architekt, projektant cieszy się ogromnym uznaniem, tak jak u nas lekarz czy prawnik. Nie ma przestrzeni na to, by kwestionować jego umiejętności, z czym u nas w kraju bywa niestety różnie.

W Polsce rzadkością jest realizacja projektu w 100% zgodnie z założeniem projektowym. Przyczyny są różne, od finansowych, po odmienne zdanie inwestora do pierwotnego założenia. Inwestorzy wiedzą lepiej, a projektant jest im potrzebny tylko po to, by postawić „pieczątkę”. W Holandii wszelkie ustalenia projektowe drobiazgowo uzgadnia się na spotkaniach. To, co znajdzie się ostatecznie w projekcie, nie podlega już zmianom. Przekładając to na liczby, wygląda to następująco: w Holandii 8 na 10 klientów zrealizuje pierwotny projekt, w Polsce, jeśli 1-2 na 10 zostanie zrealizowany, to można mówić o sporym sukcesie.

W ciągu kilku ostatnich lat mogliśmy w Polsce zaobserwować zmiany w podejściu do świadomego projektowania? Jak Pan je ocenia?

Wszystko idzie w dobrym kierunku. Natomiast to, co mnie niepokoi, to fakt, że np. dla producenta mebli miękkich zrównoważone projektowanie to już samo użycie tapicerki częściowo wyprodukowanej z recyklingu, bez pochylenia się nad innymi elementami mebla. Tak zwany greenwashing – mówiąc wprost to ekościema, bo coś jest tylko pozornie ekologiczne, głównie do celów marketingowych.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Dla niektórych świadomych firm ekologia jest jednak priorytetem. Starają się one zminimalizować udział materiałów virgin(z ang. pierwotny materiał) w procesie produkcji. Dzięki temu ilość materiałów pozyskanych w procesie recyklingu stanowi ok. 60%- 90%. Wszystkie projekty, nad którymi dziś pracuję, wykonane są w minimum 80% z materiałów pochodzących z recyclingu i w 100% nadają się do ponownego przetworzenia.

Zanim przejdziemy do historii najnowszej, czyli do współpracy z marką Labra, cofnijmy się aż do początków Pana kariery. Jak z perspektywy czasu wspomina Pan ten okres, gdy spod Pana ręki wychodziły dziesiątki projektów mebli? O jakie doświadczenia stał się Pan dzięki nim bogatszy?

Patrząc wstecz mogę dziś powiedzieć, że nauczyło mnie to zdrowego podejścia do optymalizacji procesu produkcji. Jednak jako twórca, z projektów, które wtedy robiłem, nie jestem dziś dumny. Może dlatego, że były wykonane z materiałów w większości nieprzetwarzanych. Nikt wtedy nie myślał o ekologii. Liczyło się tylko to, kto wyprodukuje taniej i więcej. Oczywiście patrząc z perspektywy rynkowej, wiele firm funkcjonowało i będzie funkcjonować jeszcze przez wiele lat w taki sposób.

„The Wall Kitchen”, projekt Macieja Karpiaka dla marki Nuuun Kitchens.
„The Wall Kitchen”, projekt Macieja Karpiaka dla marki Nuuun Kitchens.

Na polskim rynku przeważają konsumenci, którzy nie dysponują dużymi budżetami. To dla mnie sytuacja całkowicie zrozumiała, niemniej jednak nie wyklucza ona podejścia do zrównoważonego projektowania. Jestem przekonany, że firmy, które będą w stanie wyprodukować meble w sposób zrównoważony i zoptymalizowany pod kątem produkcji i ceny końcowej, ale także produkty, które będą ciekawe wzorniczo, wpisujące się w aktualne potrzeby użytkownika, będą dominować na rynku. W przypadku mebli jest to duże wyzwanie.

Jako prelegent wielu publicznych debat zwracał Pan uwagę m.in. na problem braku polskiej marki mebli na arenie międzynarodowej. W jakich obszarach producenci mebli powinni Pana zdaniem szukać przewag konkurencyjnych, a tym samym możliwości budowania marki?

W Polsce, w odróżnieniu od wielu innych krajów Europy, cały czas mamy bardzo dużo małych i średniej wielkości zakładów rzemieślniczych, w których mogą powstawać nieduże serie różnych wzorów. To daje poczucie dużej elastyczności. Jednak i tu sytuacja zmienia się dynamicznie i niestety z roku na rok tych firm jest coraz mniej. Podejrzewam, że wielu rzemieślników trzeba będzie zastąpić robotami, bo specjalistów ubywa, a nowych uczniów, którzy garną się do ciężkiej fizycznej pracy, jest jak na lekarstwo. Dzisiaj jest jeszcze trochę czasu, aby tam, gdzie jest to możliwe, przekazać technologicznie odpowiednią wiedzę i nauczyć roboty pracy, którą wykonują rzemieślnicy. Z prostego powodu – by praca mogła zostać u nas w kraju.

Dziś Polska wciąż jest dostawcą wielu podzespołów dla firm z całego świata. Jako podwykonawcy sprawdzamy się świetnie w takich obszarach, jak: szkło dmuchane, ceramika, obróbka i odlewy metali, tworzyw sztucznych od wtrysków wysokociśnieniowych po rotomoulding, produkcję mebli twardych, miękkich i wiele innych. Mamy również świetnych projektantów i technologów. Wszystko to świadczy o tym, że technologicznie jesteśmy w stanie sprostać każdemu wyzwaniu projektowo-produkcyjnemu, niestety to, co nas ogranicza, to brak siły przebicia na arenie międzynarodowej. Brakuje nam decyzyjności i konsekwencji. Wiele firm mających odpowiednie zaplecze musiałoby opuścić swoją strefę komfortu i zacząć mierzyć się na innym froncie, o co niestety jest trudno.

Panel sufitowy „Haloo”, poziom, 1600 x 800 mm, projekt Macieja Karpiaka dla marki Labra.
Panel sufitowy „Haloo”, poziom, 1600 x 800 mm, projekt Macieja Karpiaka dla marki Labra.

Przez ostatnie 20 lat obserwowałem, jak polscy producenci inwestują w rozwój technologiczny, produkcyjny i operacyjny. Wiele firm w znakomity sposób wykorzystało fundusze unijne, ale w tym samym czasie firmy na Zachodzie inwestowały w know-howi e-marketing, co przyczyniło się do powstania gigantycznej przepaści pomiędzy rodzimymi markami, a firmami zagranicznymi.

Czy kooperacje z firmami meblarskimi wciąż są w orbicie Pańskich zainteresowań?

Jak najbardziej, lecz musi to być świadome podejście do zrównoważonego projektowania. Oczywiście zysk jest ważny, ale ja nie chcę przyczyniać się do projektowania kolejnych śmieci zalewających rynek i świat. Jestem ojcem i chciałbym, żeby moje dzieci mogły oglądać świat nie gorszy od tego, który ja widziałem, będąc w ich wieku. Jeśli znajdzie się duża firma, skłonna zmienić całkowicie swoje podejście do produkcji, to zawsze jestem chętny do rozmów i współpracy (uśmiech).

Przejdźmy do Pana najbardziej aktualnych projektów. Proszę opowiedzieć, co stoi za początkami współpracy z marką Labra. Od czego się ta współpraca zaczęła i czy zrównoważone projektowanie było jednym z celów, które doprowadziły do skrzyżowania się Państwa dróg?

Poszukiwanie dla światła nowych form wyrazu w oparciu o innowacyjne technologie, a także kreatywność materiałowa sprawiły, że postanowiłem współpracować z marką Labra przy rozwoju nowych linii opraw oświetleniowych. Eksploruję walory materiałów, kładę nacisk na ich jakość, przetwarzalność oraz precyzję obróbki, a wszystko to w duchu ekologii oraz zero waste. Przywiązuję szczególną uwagę do jakości komponentów, a także precyzji wykonania każdego, nawet najmniejszego detalu – wszystko w parze z przemyślanym designem i pełną funkcjonalnością. Tak zaczęła się nasza współpraca nad lampami „Xilo”.

Prace trwały wiele miesięcy, bo wymagały zarówno ponadprzeciętnych umiejętności rzemieślniczych, jak i stałego doskonalenia rozwiązań technologicznych i późniejszego użytkowania produktu. Oprawy „Xilo” bazują na klasycznej produkcji szkła dmuchanego w hucie szkła Krosno Glass i Hucie Łużyce. Dwa klosze z kolekcji powstają na limicie ludzkich możliwości, jeśli chodzi o dmuchanie szkła. Tylko kilkudziesięciu najzdolniejszych hutników w Polsce jest w stanie z sukcesem wykonać taką pracę. To dla każdego projektanta jest bardzo ekscytujący proces – badanie granicy oraz dojście do czerwonej linii.

Ekrany akustyczne „CELL” marki Marbet Felt, proj. Maciej Karpiak.
Ekrany akustyczne „CELL” marki Marbet Felt, proj. Maciej Karpiak.

W tym wszystkim mamy także aspekt ekologiczny. Materiały użyte do wyprodukowania lamp w 99% nadają się do recyklingu i upcyklingu. Pozostały 1% to nieprzetwarzalne nowoczesne diody LED, które jednak w warunkach domowych mogą świecić nawet 50 lat oraz charakteryzują się niskim poborem energii. Lampy dostarczane są także w specjalnie zaprojektowanych tubach, które mogą być w pełni recyklingowane albo służyć jako element wyposażenia wnętrza. Jednym słowem ekologia w połączeniu z wzornictwem na najwyższym poziomie i zaawansowaną technologią.

W najnowszych projektach dużo uwagi poświęca Pan wykorzystaniu przetworzonych odpadów gospodarczych. Czy to właśnie ta tendencja będzie Pana zdaniem kluczowa w przyszłości?

Ta przyszłość jest już dziś. To, co dzisiaj projektuję, ludzie będą mogli kupić za rok, dwa, czasem dłużej. Nie można w nieskończoność odwlekać podjęcia odpowiedzialności za nasze decyzje. Już teraz śmieci jest zbyt dużo i trzeba coś z tym zrobić, zanim one zdominują nasz krajobraz. W ostatnim czasie, w związku z panującą na świecie sytuacją, wielu producentów skarżyło się na braki materiałów. Ile z tych firm skorzystało z możliwości pozyskania materiałów z przetworzenia odpadów?

Mogę zobrazować zmieniającą się tendencję na następującym przykładzie: 20 lat temu na 10 zleconych nowych wzorów do projektowania, tych ze zrównoważonym podejściem miałem na swoim biurku 0. Dzisiaj na 10 projektów, nad którymi aktualnie pracuję – wszystkie są projektowane w sposób zrównoważony. Wnioski nasuwają się same. W moim przypadku wynika to ze ścieżki, którą zacząłem podążać już kilka lat temu. Być może dzisiaj jest mi dużo łatwiej przyciągnąć i zainteresować firmy, w których mogę implementować moją wiedzę. Mam nieodparte wrażenie, że to tendencja, która za 5-10 lat stanie się standardem.

Zgodnie z tą tendencją zmierzył się Pan w ostatnim czasie z wyzwaniem połączenia dwóch potrzeb. Pierwsza to dostęp do światła, a druga poprawa akustyki. Proszę opowiedzieć o tym projekcie.

Współczesne biura stają się coraz bardziej multifunkcyjne, elastyczne oraz ukierunkowane na zapewnienie maksymalnego komfortu pracy. Przestrzenie po czasie covidowego zamknięcia i wygrodzenia zaczęły się przeistaczać i formować na nowo. Trudno pogodzić reaktywowany open space z komfortem akustycznym i efektywnością pracy. Nasuwa się pytanie, jak okiełznać architekturę, w której królują beton i szkło, a postindustrialne sufity znajdują się na wysokości czterech metrów?

Takie przestrzenie wymagają przemyślanych adaptacji akustycznych. Dzięki nim optycznie zmniejsza się kubatura wnętrza, niweluje się pogłos, a odpowiednie materiały i wzory wpływają na przytulność. Ogromną rolę odgrywa tu również światło. Z jednej strony jest ono warunkiem koniecznym dla efektywnej pracy, z drugiej strony kształtuje klimat wnętrza. Do tego wszystkiego dołącza mocny trend zero waste. Jest już nie tylko przejściową modą na ekologię, a koniecznością, mającą swoje podstawy w ekonomii (ze względu na rosnące koszty energii), jak i degradacji środowiska plastikowymi odpadami.

Te wszystkie kwestie miały kluczowe znaczenie dla właścicieli marki Labra i dla mnie. Sama nazwa „Haloo” spaja dwa znaczenia – z zakresu optyki (zjawisko halo), jak i procesu komunikacji. Aspekt ekologiczny kryje się zaś w niepozornej włókninie o nazwie PETfelt, która dzięki termoformowaniu zyskuje charakterystyczny wypukły print. Kolekcja „Haloo” obejmuje różne rozmiary paneli sufitowych (poziomych i pionowych) oraz ściennych. We wszystkich zastosowano nowoczesne źródła światła, którymi można zdalnie sterować za pomocą systemu DALI. Daje to kontrolę nad każdą oprawą a ponadto możliwość podłączenia do systemu inteligentnego zarządzania budynkiem.

Bioreaktor do domowej uprawy spiruliny, zaprojektowany przez Macieja Karpiaka dla Spiruu.
Bioreaktor do domowej uprawy spiruliny, zaprojektowany przez Macieja Karpiaka dla Spiruu.

Dzięki charakterystycznemu printowi „Haloo” staje się również wyrazistym elementem dekoracyjnym, nadając wnętrzom biurowym charakter, oryginalność i przytulność. Zewnętrzną część panelu można pokryć specjalną włókniną Texfel. Oprócz bogatej gamy kolorystycznej oferuje ona również współczynnik uniepalnienia klasy BS1, co jest niezmiernie istotne we wnętrzach użyteczności publicznej. „Haloo” pasuje do designerskich biur, kreatywnych przestrzeni, studiów, obiektów użyteczności publicznej, restauracji, jak również prywatnych wnętrz. Łączy w sobie ciekawą formę, funkcjonalność i troskę o środowisko, co jest wyznacznikiem zaangażowanego designu inspirującego do zmian na lepsze.

Skoro mowa o zaangażowanym designie, od kilku lat prowadzi Pan w Akademii Sztuki w Szczecinie pracownie Podstaw Projektowania Bionicznego oraz Multidyscyplinarnego Projektowania Produktów. Obie pracownie wyznaczają kierunki zmian we wzornictwie. Co stara się Pan przekazać studentom i czego ich nauczyć, by stali się świadomymi projektantami?

Moje pracownie to tryby w kole machiny procesu dydaktycznego, czyli specjalności Projektowanie Produktu na Wydziale Wzornictwa Akademii Sztuki w Szczecinie. Stanowią zaledwie małą część tego, co student musi przepracować, żeby stać się projektantem produktów. Przez sześć semestrów w moich pracowniach wykonuje się ćwiczenia, które kładą nacisk na rozwój samodzielnego, kreatywnego myślenia, postrzegania i wykorzystania materiałów. Są to ćwiczenia ukierunkowane na świadome wykorzystanie konkretnego materiału pod względem technologicznym.

Dla mnie, poza procesem samego projektowania, istotnym elementem jest również proces technologiczny i nauczenie studentów warsztatu projektanta na miarę obecnych czasów. Interesują mnie nowości technologiczne, softwarowe i hardwarowe. To wszystko staram się przekazać studentom w taki sposób, by ci po trzecim roku, kiedy znajdą się w pracowni dyplomowej, mogli samodzielnie wykonać projekt, który sobie założą. Często w projektach balansujemy na pograniczu proof of concept. Studenci są jednak na tyle zdeterminowani, że realizują kompleksowy projekt gotowy do wdrożenia. Jeżeli w tym wszystkim młodym adeptom projektowania uda się zaprojektować coś w sposób zrównoważony, o czym rozmawiamy od pierwszego roku, to niezmiernie mnie to cieszy i napawa dumą.

Takich właśnie – zrównoważonych projektów – życzę i dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Szypulska

Wywiad opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 3/2022