Edukacja

Organizacja, optymalizacja… podwyżka

Pod koniec 2019 r. odsetek menedżerów wskazujących na potrzebę wzrostu cen wzrósł. Pytanie zatem, o ile mogą wzrosnąć w tym roku ceny mebli?

Organizacja, optymalizacja… podwyżka

Chociaż nie ma jeszcze oficjalnych danych z GUS, to rok 2019 – co jest sporym zaskoczeniem – przyniósł branży meblarskiej w Polsce nieznaczną poprawę rentowności.

Wzrostowi kosztów pracowniczych towarzyszyły spadki cen materiałów do produkcji oraz optymalizacja kosztów zewnętrznych usług. W efekcie nastroje pod koniec 2019 r. były lepsze niż rok wcześniej, a odsetek menedżerów wskazujących na potrzebę wzrostu cen wzrósł. Pytanie zatem, o ile mogą wzrosnąć w tym roku ceny mebli?

Polscy przedsiębiorcy stanęli w tym roku w obliczu zmian na rynku, które w istotny sposób wpływać będą na różne obszary działalności biznesowej. O niektórych z nich – takich jak podwyżki cen energii, utylizacji odpadów czy wzrost wynagrodzenia minimalnego – wiadomo było już od pewnego czasu. Inne, będące pochodną wspomnianych podwyżek, dopiero nastąpią i tak naprawdę trudno w tym momencie szacować, jak dalece wpłyną choćby na poziom cen produktów oferowanych przez polskie firmy.

Pewnym jest to, że ruch cen w górę nastąpi, ponieważ ta „kumulacja” spowoduje wzrost kosztów związanych z prowadzeniem firmy. Zmusi to ich właścicieli do bardzo uważnej weryfikacji sposobu działania i poszukiwania sposobów na poprawę efektywności i utrzymanie rentowności. Pełne „przerzucenie” wyższych kosztów wytworzenia na klienta w postaci drastycznej podwyżki ceny może się bowiem skończyć dla przedsiębiorcy utratą klientów, którzy szukać będą tańszej alternatywy u jego konkurentów.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Przypuszczam, ze nastąpi kilkuprocentowy wzrost cen mebli – spodziewam się około 3-5% – mówi Tomasz Wiktorski, właściciel firmy B+R Studio. – Podwyżki cen mebli realizuje się najczęściej poprzez wprowadzenie nowych modeli w nowych cenach.

Czynnikiem generującym największe koszty jest praca. W strukturze kosztów firm meblarskich stanowi ona od około 15 do ponad 25%. Biorąc pod uwagę podwyżki płacy minimalnej oraz inflację można spodziewać się wzrostu wynagrodzeń o około 6-7%. Drugim ważnym czynnikiem kosztotwórczym jest energia, której udział jest relatywnie niższy, ale wzrosty mogą być kilkudziesięcioprocentowe. Wzrost kosztów energii przełoży się również na wzrost cen materiałów do produkcji – szczególnie płyt. W związku z obniżkami cen płyt w ubiegłym roku można spodziewać się co najwyżej powrotu w okolice cen sprzed 2019 r.

Nie ma kwestii „czy”, jest tylko problem „o ile?”

Produkcja mebli, także pod względem kosztów, znacząco różni się w poszczególnych segmentach. W firmach produkujących meble twarde większa jest mechanizacja, w kolei w firmach produkujących meble miękkie większy jest udział czynnika ludzkiego. Zdaniem Tomasza Wiktorskiego tym razem presja cenowa będzie bardziej wyrównana, bo w produkcji mebli skrzyniowych koszty będą rosły z uwagi na energię i ceny materiałów, z kolei w produkcji mebli tapicerowanych koszty będzie windowała w większym stopniu presja na wzrost wynagrodzeń.

Przypuszczam, ze nastąpi kilkuprocentowy wzrost cen mebli – spodziewam się około 3-5%. Podwyżki cen mebli realizuje się najczęściej poprzez wprowadzenie nowych modeli w nowych cenach. Tomasz Wiktorski, właściciel firmy B+R Studio.

Robert Klaudel, prezes Zarządu w firmie Restol, szacuje wzrost cen produktów meblowych w 2020 r. na 5-6%. Wymusi je wzrost kosztów spowodowany: wzrostem płacy minimalnej (2,6 tys. zł brutto), wejściem w życie programu Pracowniczych Planów Kapitałowych (koszt 1,5% funduszu płac), redukcją formaldehydu w płycie i przejściem z płyty E1 na E05 (koszt około 0,2 zł/m2), inflacją na poziomie 2,9% (wg GUS), wzrostem cen energii o ok. 30-50% w zależności od podpisanych umów, wzrostem kosztów transportu (5-7%), ulgą w podatku PIT dla osób poniżej 25 roku życia, a tym samym destrukcją wewnętrznych systemów płac, presją pracowników na podwyżki płac (presja taka nadal się utrzymuje) wobec braków siły roboczej, a także wzrostem kosztów utylizacji odpadów.

Podwyżki są nieuniknione

Także Grzegorz Kalinowski, dyrektor handlowy w firmie Libro jest przekonany, że podwyżki cen mebli w bieżącym roku są nieuniknione, a wpływ na nie będzie miało wiele czynników, przy czym główne to nadal rosnące koszty pracy, gwałtowny wzrost kosztów energii oraz przejście producentów na płyty drewnopochodne o niższej emisji formaldehydów, które są znacząco droższe.

W przypadku producentów mebli tapicerowanych na pewno czynnikiem najbardziej ważącym będą koszty pracy. Może, w naszym przypadku, nie bezpośrednio wzrost najniższej krajowej, bo staramy się lepiej wynagradzać naszych pracowników, ale stanowi ona punkt odniesienia dla całej drabinki wynagrodzeń pracowniczych. Do tego jeszcze drożejący transport. Raczej nie mamy wyjścia. Ponieważ w zależności od rodzaju produkowanych mebli duże są różnice w udziale poszczególnych kosztów, mogę wypowiedzieć się tylko jako producent mebli tapicerowanych. Skalę niezbędnych podwyżek szacuję na 4-5% – mówi Grzegorz Kalinowski.

O nieuchronności podwyżek mówi również Artur Węgłowski, współwłaściciel firmy Meble Marzenie: Naszym zdaniem podwyżki są nieuniknione i w zależności od rodzaju oraz segmentu produkowanego asortymentu będą wynosiły 3-8%.

Niektórzy producenci skalę potencjalnych tegorocznych podwyżek przewidują nawet na wyższym poziomie sięgającym w przypadku mebli z laminatu 8-10%, natomiast mebli w okleinie naturalnej i z drewna – 8-12%.

Wyższe płace = droższe meble?

Na pytanie, które czynniki będą miały największy wpływ na ewentualne podwyżki cen mebli Robert Klaudel odpowiada: Największy wpływ na podwyżki będzie miał wzrost płacy minimalnej, a tym samym podwyżki płac zachowujące strukturę wynagrodzenia premiującą staż i doświadczenie zawodowe pracownika. Dodatkowym kosztem związanym z funduszem płac będzie przystąpienie firmy do PPK. Łącznie koszt ten pochłonie od 1,5% do 2,5% podwyżki cen wyrobów w zależności od skali przystąpienia pracowników do programu PPK. Kolejnymi kosztami są wzrost cen komponentów o 3-4%, co pochłonie kolejne 1,5-2% podwyżki cen wyrobów, ponadto wzrost cen energii, który pochłonie 0,7% podwyżki, a także wzrost kosztu zakupu płyty pochłaniający 0,25% podwyżki cen wyrobów. Alternatywą dla podwyżki cen wyrobów jest oczywiście redukcja kosztów stałych i zmiennych poprawiających efektywność produkcji, ale skala obciążeń kosztowych powoduje, że bez podwyżek cen produktów firmy utracą dotychczasową rentowność, która w branży meblarskiej i tak jest niska w porównaniu do innych gałęzi przemysłu.

Ponieważ w zależności od rodzaju produkowanych mebli duże są różnice w udziale poszczególnych kosztów, mogę wypowiedzieć się tylko jako producent mebli tapicerowanych. Skalę niezbędnych podwyżek szacuję na 4-5%. Grzegorz Kalinowski, dyrektor handlowy w firmie Libro.

Artur Węgłowski wskazuje na rosnące koszty pracy, które dotkną całą gospodarkę i przełożą się bezpośrednio zarówno na koszty wewnętrzne przedsiębiorstwa, jak i na usługi oraz surowce niezbędne do produkcji. Meble, w szczególności tapicerowane, wymagają wykwalifikowanej kadry pracowniczej, której pozyskanie stanowi bardzo duży problem, a to znacząco wpływa na konkurencyjność tak poszukiwanych zawodów, jak tapicer czy szwaczka. Efektem tej sytuacji jest bardzo wysoki wzrost płac w tych zawodach – mówi Artur Węgłowski.

Kto wygra, kto przegra?

Dodatkowymi czynnikami będą rosnące koszty energii, która również ma i będzie mieć znaczący wpływ na koszty produkcji, a także koszty administracyjne. Szereg nowych ustaw, które narzucają nowe obowiązki na przedsiębiorstwa czynią administrację jeszcze bardziej skomplikowaną i rozbudowaną. Niestety, te koszty są coraz bardziej odczuwalne i kłopotliwe – dodaje Artur Węgłowski.

Wszyscy w branży mieliśmy taki sam czas na przygotowanie się do wspomnianych zmian. Ten, kto czas ten wykorzystał na wewnętrzną optymalizację i próbę ograniczenia kosztów wytwarzania, na pewno będzie miał większą szansę na jedynie nieznaczną korektę do poziomu nadal akceptowalnego przez klientów. W przypadku Grupy Gala Collezione czynniki takie jak wzrost minimalnego wynagrodzenia czy wzrost cen energii nie będą czynnikami, które bezpośrednio wywołają presję na podnoszenie cen. Ze względu na profil naszych produktów, w naszych zakładach produkcyjnych zatrudniamy przede wszystkim osoby wyspecjalizowane. Udział pracowników o niższych kwalifikacjach, otrzymujących wynagrodzenie na poziomie minimum krajowego jest więc niewielki. Dodatkowo przygotowaliśmy się do zmian cen za energię elektryczną podpisując odpowiednie, długookresowe umowy, pozwalające na zamrożenie stawek na określonym poziomie na kilka najbliższych lat. To pozwoli nam na utrzymanie w ryzach tego składnika kosztów – mówi Łukasz Bąkowski, dyrektor operacyjny w Fabryce Mebli Gala Collezione.

Popyt (raczej) nie spadnie

Czy ewentualne podwyżki wpłyną na popyt na meble, zarówno na rynku krajowym, jak i na rynkach zagranicznych? Wydaje się, że na rynku krajowym wzrost cen mebli pozostanie niemal niezauważony w związku z rosnącymi wynagrodzeniami i poczuciem ogólnego trendu do podnoszenia cen.

Trudniej będzie uzasadnić wzrost cen na rynku zagranicznym – niestety bez automatyzacji będzie niezwykle ciężko kompensować wzrost w kontraktach z sieciami handlowymi. Nie zapominajmy jednak, że niewielu jest konkurentów, którzy mogą zaoferować tak duże wolumeny produktu, przy zachowaniu jakości, standardu obsługi i czasu dostawy po za Polską. Należy mieć na uwadze zwiększenie presji Chin na eksport do Europy oraz konieczność poszukiwania przez polskich producentów podwykonawców w krajach o korzystniejszej strukturze kosztów – mówi Tomasz Wiktorski.

Alternatywą dla podwyżki cen wyrobów jest redukcja kosztów stałych i zmiennych poprawiających efektywność produkcji, ale skala obciążeń kosztowych powoduje, że bez podwyżek cen produktów firmy utracą dotychczasową rentowność. Robert Klaudel, prezes Zarządu w firmie Restol

Podobnego zdania jest Grzegorz Kalinowski: Nie sądzę, żeby przez podwyżki znacząco zmalał popyt. Na rynku krajowym w 2020 r. inflacja może wynieść ok. 4%, więc realnego wzrostu cen praktycznie nie będzie. Eksport rządzi się swoimi prawami, a polscy producenci są coraz lepsi i produkują coraz lepsze meble. Skoro produkuje się bardzo dużo mebli w krajach europejskich o zdecydowanie wyższych kosztach produkcji, więc może nie do końca tylko o to chodzi?

Z kolei Robert Klaudel przewiduje nieznaczny spadek popytu r/r w pierwszej połowie 2020 r., na co będzie wpływ miała podwyższona inflacja wszystkich dóbr konsumpcyjnych. Jednak w drugiej połowie roku popyt na meble dorówna popytowi z ubiegłego roku.

Czy będą kolejne podwyżki?

Artur Węgłowski jest przekonany, że rynek krajowy czekają w najbliższym czasie bardzo intensywne zmiany, które wyłonią najbardziej kreatywne i stabilne przedsiębiorstwa (salony meblowe, hurtowników, dystrybutorów). Jednak naszym zdaniem będzie on w krótkiej perspektywie zmuszony zaakceptować wzrost cen i przygotować się na następne, ponieważ przewidujemy, że ta tendencja się utrzyma. Konsument nie ma wyboru i będzie musiał zapłacić więcej. W kwestii rynków zagranicznych sytuacja jest bardziej skomplikowana i tak naprawdę trudno przewidzieć, jak klienci z poszczególnych krajów to przyjmą. Niestety, już wyczuwamy nerwowe poszukiwania naszych klientów tańszych produktów, bardziej konkurencyjnych do tych, jakie mogą znaleźć na naszym rynku. Kwestia tylko czy znajdą – mówi Artur Węgłowski.

Polska jest ciągle chłonnym rynkiem zbytu. Przez ostatnich kilka sezonów zarówno pierwotny, jak i wtórny rynek mieszkaniowy radziły sobie w Polsce bardzo dobrze, a nawet lepiej niż oczekiwania specjalistów. Prognozy na ten rok nie zakładają drastycznego załamania. Można więc przyjąć, że popyt na mieszkania nadal będzie przekładał się także na popyt na elementy wyposażenia, w tym takie jak meble.

W sytuacji zakupu nowego mieszkania sofa czy narożnik do pokoju dziennego staje się w pewnym sensie produktem „pierwszej potrzeby”, ułatwiającej normalne funkcjonowanie we własnym salonie. Coraz bardziej świadomi konsumenci szukają wysokiego poziomu wzornictwa i niezawodności, co ułatwia nam zwiększanie obrotów – przewiduje Łukasz Bąkowski. – Jeśli wyższe ceny wpłyną na ograniczenie popytu, to w pierwszej kolejności dotknie to raczej tej grupy osób, która miałaby zdecydować się na wymianę starych mebli na nowe, na przykład ze względu na ich zużycie lub chęć zmiany aranżacji. Wzrost kosztów elementów niezbędnych do funkcjonowania dotyczy zarówno przedsiębiorców, ale też konsumentów. Może to pomniejszyć budżet gospodarstw domowych i wpłynąć na częściowe wstrzymanie decyzji zakupowych.

Optymizm tak, ale umiarkowany

Rosnące koszty zmuszają do podstawienia pytania o to, czy branża meblarska poradzi sobie z nimi. To, że nie wszyscy wyjdą obronną ręką, wydaje się pewne. Na pewno kłopoty czekają firmy z dużym nakładem pracy ręcznej i bardzo skomplikowanym procesem produkcyjnym, w którym niezbędni są wysokiej klasy specjaliści – wszystko zależy od tego, czy rynek zaakceptuje dużo wyższe ceny, czy też salony meblowe zaczną poszukiwać tańszych alternatyw.

Na pewno nasz kraj jest ciągle atrakcyjnym pod względem kosztów rynkiem produkcyjnym i na pewno w krótkiej perspektywie czasu przeniesienie zamówień na inne rynki nie będzie proste. Jest jednak także i druga strona medalu. Polska branża musi inwestować w digitalizację procesów obsługi zamówień i zaopatrzenia oraz automatyzować i robotyzować produkcję. Należy też myśleć o przejmowaniu kolejnych etapów dystrybucji i realizacji usług, jak również przenosić kosztowne operacje do kooperantów w kraju i za granicą – podkreśla Tomasz Wiktorski.

Nasza firma przewiduje podwyżki na poziomie od 3-5%. Podwyżki rozkładamy na dłuższy okres i ciągle pracujemy nad lepsza organizacją i automatyzacją co ma w przyszłości uchronić nas przed następnymi rosnącymi kosztami. Artur Węgłowski, współwłaściciel firmy Meble Marzenie.

Podobny punkt widzenie prezentuje Robert Klaudel. Globalnie branża meblarska poradzi sobie ze wzrostem kosztów, ale w poszczególnych przypadkach będzie to zależało od stopnia automatyzacji produkcji, skali inwestycji we własną markę i atrakcyjny design wyrobów oraz promocji marki w mediach ogólnokrajowych, a także posiadaniu szerokich kanałów dystrybucji. Nie wykluczam bankructw mniejszych firm, niedoinwestowanych technologicznie, o mniejszej rozpoznawalności na rynku i wąskich kanałach dystrybucji – przekonuje Robert Klaudel.

Czekają nowe wyzwania

Artur Węgłowski uważa, że gwałtowny wzrost kosztów produkcji, na które składają się czynniki, o których była mowa wcześniej wyłoni najbardziej zorganizowane i elastyczne przedsiębiorstwa z właściwą dywersyfikacją portfela produktów i klientów. Niestety, naszym zdaniem w krótkim terminie wiele firm przestanie istnieć. W dłuższym okresie ciężko określić konsekwencje tych gwałtownych zmian – mówi Artur Węgłowski.

Optymizmu z kolei nie ukrywa Grzegorz Kalinowski. Raczej widzę wyzwania związane z rosnącymi kosztami produkcji – uważa Grzegorz Kalinowski. Wzrost znaczenia dobrego designu, innowacyjnych produktów, dobrej jakości materiałów i wykonania itd.

Gospodarka jest systemem naczyń połączonych i nawet jeśli pewne czynniki nie będą mieć na nas bezpośredniego wpływu, to oddziaływać będą w sposób pośredni. Prędzej czy później wzrost płacy minimalnej spowoduje, że wzrosną także oczekiwania płacowe pozostałej grupy pracowników, zarabiających więcej niż stawka minimalna. Takie firmy jak nasza, które w procesie produkcji mebli opierają się w dużym zakresie na komponentach dostarczanych przez zewnętrznych partnerów, muszą uwzględnić także rosnące koszty związane z zaopatrzeniem i utrzymaniem ciągłości produkcji. Wielu dostawców już zapowiedziało konieczność urealnienia swoich cen, a to wpłynie na pewno na wzrost kosztów wytworzenia produktu. Optymalizacja może w pewnym stopniu pomóc w ich ograniczaniu. Nie jesteśmy jednak organizacją non profit i musimy działać tak, by wypracować zyski. Jeśli więc natężenie wzrostu kosztów prowadzenia działalności będzie wyższe niż korzyści z optymalizacji i zagrozi wynikom firmy, tak jak inni przedsiębiorcy będziemy zmuszeni podjąć decyzję o przeniesieniu części tego ciężaru na cenę – mówi Łukasz Bąkowski.

Oszczędności już nie wystarczą

W jaki sposób polscy producenci zamierzają „poradzić sobie” z rosnącymi kosztami? Jak wspomina Grzegorz Kalinowski firma Libro przez lata nie zmieniała cen i wszelkie podwyżki kosztów starała się kompensować wzrostem wydajności i innymi oszczędnościami. Teraz od paru lat wzrost kosztów jest zbyt szybki i konieczne są coroczne podwyżki. Tak samo będzie w 2020 r. – przewiduje Grzegorz Kalinowski.

Tak, planujemy podwyżkę cen naszych wyrobów, o skalę uzależnioną od wzrostu kosztów działalności pomniejszoną jednak o uzyskane efekty z poprawy organizacji produkcji – mówi Robert Klaudel. – Nie jest naszym celem przerzucanie wprost wzrostu kosztów działalności bezpośrednio na klienta. Ponownie popatrzymy w głąb firmy szukając oszczędności kosztowych lub inwestując w optymalizację technologii produkcji.

W przypadku Grupy Gala Collezione czynniki takie jak wzrost minimalnego wynagrodzenia czy wzrost cen energii nie będą czynnikami, które bezpośrednio wywołają presję na podnoszenie cen. Łukasz Bąkowski, dyrektor operacyjny w Fabryce Mebli Gala Collezione.

Nasza firma przewiduje podwyżki na poziomie od 3-5% w zależności od produktu. Podwyżki rozkładamy na dłuższy okres i ciągle pracujemy nad lepsza organizacją i automatyzacją co ma w przyszłości uchronić nas przed następnymi rosnącymi kosztami – mówi Artur Węgłowski.

Branża sobie poradzi – to przeświadczenie pokutuje od lat wśród polskich meblarzy. Trudno z nim polemizować, skoro jak dotąd wychodzili oni obronną ręką z różnych zawirowań. Z drugiej jednak strony możliwy jest pesymistyczny scenariusz. Spadek eksportu ze względu na wzrost cen oraz szersze niż dotychczas otwarcie tradycyjnych rynków zbytu polskich mebli na meble z Rosji, Ukrainy, Chin, Białorusi, Turcji itp. mogą przyczynić się za kilka lat do kurczenia się polskiego przemysłu meblarskiego, podobnie jak to miało miejsce w krajach zachodniej Europy kilkanaście lat temu, do czego zresztą myśmy się walnie przyczynili. Warto – bo nie jest na to jeszcze za późno – odrobić tamtą lekcję.

TEKST: Marek Hryniewicki

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 3/2020