Edukacja

Obawa czy nadzieja?

Czy gospodarcza zadyszka u naszego kluczowego partnera handlowego, który odpowiada za jedną czwartą polskiej wymiany handlowej, to dla naszych firm powód do obaw?

Obawa czy nadzieja?

Największa gospodarka Unii Europejskiej kurczy się i nawet najwięksi optymiści głośno mówią o nadciągającej nad Niemcy recesji.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Czy recesja w Niemczech, naszego kluczowego partnera handlowego, który odpowiada za jedną czwartą polskiej wymiany handlowej, to dla naszych firm powód do obaw? A może wręcz przeciwnie – to szansa, a kryzys w Niemczech wcale nie wywoła w Polsce efektu domina.

Choć zabrzmi to paradoksalnie – może mieć miejsce zarówno pierwszy, jak i drugi scenariusz. Z jednej strony, trudno przypuszczać, by – wcześniej czy później – echa niemieckiego spowolnienia nie dotarły do Polski w postaci choćby zmniejszonych zamówień czy jeszcze większej presji cenowej, z którą nie wszyscy sobie poradzą. W przypadku kontraktowania takiego towaru, jak meble, wahania koniunktury w Niemczech przekładają się na ogromne wolumeny w jedną lub drugą stronę. A uplasowanie na innym rynku tak dużego, utraconego tam wolumenu, na pewno nie będzie łatwe. Wzrost bezrobocia spowodowany ograniczeniem zamówień czy wyhamowanie tempa wzrostu płac, a w konsekwencji – spadek inwestycji oraz popytu i konsumpcji w Polsce, to najbardziej oczywiste skutki niemieckiej recesji dla polskiej gospodarki.

Z drugiej strony – co widoczne było choćby podczas kryzysu sprzed dekady – w okresie recesji odbiorcy często poszukują tańszych zamienników. Polskie produkty, w tym meble, są porównywalne pod względem jakości z wyrobami niemieckimi, a przy tym ciągle jeszcze sporo tańsze.

Niższa produkcja, gorsze nastroje

W porównaniu do maja bieżącego roku, w czerwcu produkcja przemysłowa w Niemczech spadła o 1,1%. Niewiele lepiej było w lipcu – w porównaniu do czerwca spadek wyniósł 0,6%, zamiast zakładanego przez analityków wzrostu o 0,4%.

Jednak nie tylko statystyka dotycząca wielkości produkcji świadczy o spowolnieniu. Potwierdzają to także nastroje konsumenckie. W lipcu bieżącego roku indeks GfK, pokazujący nastroje niemieckich konsumentów, spadł do nienotowanego od blisko 30 miesięcy poziomu 9,7%. Jako przyczyny tej sytuacji GfK wskazuje przede wszystkim wojnę handlową z USA, niepewność związaną z brexitem oraz globalne spowolnienie gospodarcze. Pesymizm niemieckich klientów potwierdzają ponadto dwa inne badane przez GfK indeksy, a mianowicie oczekiwań ekonomicznych oraz mierzący skłonność do dokonywania zakupów – oba na poziomie najniższym od jesieni 2015 r.

Dlaczego w Niemczech jest recesja?

Adam Tadla, członek Zarządu ds. eksportu w Fabryce Mebli Gala Collezione, podkreśla, że recesja w Niemczech jest zjawiskiem złożonym. Recesja konsumpcyjna odnosi się do zjawisk ekonomiczno-społecznych:

  • utrzymującego się wieloletniego już braku stabilności sceny politycznej,
  • przesunięcia w koszyku wydatków w gospodarstwie domowym (wzmożone wydatki na rozrywkę, koszty on-line- i smart-home, wzrost kosztów logistycznych),
  • gorszej koniunktura w wiodących gałęziach przemysłu.

Prasa branżowa w Niemczech upatruje powodów zmniejszonego popytu na meble w nietrakcyjnym przekazie promocji ze strony stacjonarnych operatorów sprzedażowych (wojna rabatowa) oraz przesunięć w przynależnościach poszczególnych operatorów do związków kupieckich. Fuzje związków, ich rozpady (VME/Union/KHG), upadłości rozpoznawalnych regionalnie sieci salonów (Finke, Preisrebell), ekspansja monopolistów (XXXLutz/Dodenhof/Kika CEE/Poco) powodują stagnację w rozwoju atrakcyjnych przekazów marketingowych. Chłoną też czas i energię na wewnętrzne procesy integracyjne bądź dezintegracyjne. Ponadto niemiecki rynek meblowy, a w szczególności klient detaliczny, to w porównaniu z resztą Europy klient zachowawczy, ostrożny. Z tego powodu na przykład przesunięcie sprzedaży stacjonarnej w obszar on-line jest w Niemczech procesem mniej przewidywalnym i długofalowym. Wręcz anegdotycznie przekazuje się fakt, iż IKEA pozostawia katalog na nowy sezon 2019/2020 w tradycyjnej formie drukowanej tylko w Niemczech. Pozostała część Europy zdaje się konsumencko na katalog on-line. Jednocześnie podejmowane są próby łączenia tradycyjnych operatorów stacjonarnych ze sprzedażą on-line (IKEA/Amazon) – mówi Adam Tadla.

Fakt medialny czy ekonomiczny?

O sytuacji niemieckiej gospodarki rozpisują się media na całym świecie. Zdaniem Tomasza Wiktorskiego, właściciela firmy badawczej B+R Studio, mówienie o recesji u naszego zachodniego sąsiada jest jeszcze przedwczesne. Chociaż faktem jest, że niemiecki przemysł aktualnie notuje ujemną dynamikę rozwoju – zdecydowanie niższą niż winnych krajach Unii Europejskiej. Dodatkowo nastroje konsumenckie stopniowo pogarszają się, a wspomniany wcześniej index GfK systematycznie spada.

Przyczyny tego stanu rzeczy nie są jasne dla analityków, gdyż nie znajdują odbicia w gospodarkach największych krajów europejskich – podkreśla Tomasz Wiktorski. Tak czy inaczej gospodarczy cykl koniunkturalny jest raczej za szczytem i sugerowałbym korygować strategie firm, dostosowując je do potencjalnego dołka. Pewnie nie będzie on tak głęboki, jak w latach 2009-2010, ponieważ wszyscy się go spodziewają i przyjdzie z innej strony. Obserwuję jednak, że praktycznie wszystkie firmy już odczuwają pogorszenie warunków do prowadzenia biznesu.

Co recesja w Niemczech oznacza dla polskich eksporterów mebli?

Zapewne ograniczenie sprzedaży, przynajmniej krótkofalowe, a w konsekwencji – obniżenie presji płacowej i moment na rewizję polityki zatrudnienia. Zasadniczo jednak recesja rodzi pytania o przetasowania w dotychczasowych relacjach handlowych. Dla dotychczasowych dostawców na rynek niemiecki to pytanie o poszukiwanie nowych rynków lub o nowe modele biznesowe i obszary generowania wartości dodanej. W końcu wreszcie recesja w Niemczech może przyspieszyć konsolidację na polskim rynku.

Mogę sobie wyobrazić, że ograniczenie zamówień do Niemiec potencjalnie może przyspieszać konsolidację polskiej branży meblarskiej – deklaruje Tomasz Wiktorski. Chodzi o dalsze poszukiwanie oszczędności, optymalizację procesów i walkę o zachowanie marży przy dużym wolumenie i niskich cenach.

Grzegorz Kalinowski, dyrektor handlowy w Libro, mówi, że firma nie odczuwa złej koniunktury na rynku niemieckim. W tym roku napływ zamówień z Niemiec jest rekordowy, ale ma to związek z naszą pracą wykonaną nad nowymi uplasowaniami. Mamy również nowego klienta stamtąd. Nie jestem zatem w stanie stwierdzić, jak to jest naprawdę, chociaż oczywiście dużo mówi się o nadchodzącej recesji . Oby nie były to samospełniające się przepowiednie – mówi.

Zagrożenie czy szansa?

Szansa i zagrożenie to dwie strony tego samego medalu. Podczas ekonomicznych turbulencji dotychczasowi dostawcy mogą wypaść – to zagrożenie, ale w ich miejsce z pewnością muszą się pojawić konkurencyjne towary – to szansa.

Meble odpowiadają na dość podstawową potrzebę człowieka, jakim jest miejsce do życia, więc ludzie nie przestaną kupować mebli. Oczywiście mogą kupować mniej, albo poszukać zamienników – nowości. Potencjalna recesja to z pewnością dużo większe wyzwanie dla producentów mebli kontraktowych – to właśnie na tym rynku w przypadku recesji cięcia będą największe.

W naszej opinii recesja niemieckiego rynku meblowego jest w dużej mierze problemem z kategorii „self-made”. Upadłości tradycyjnych producentów mebli (Elastoform, Frommholz, E. Schillig, Ultsch, FM Munzer) nie muszą oznaczać dla polskich producentów lepszych szans na wzrost sprzedaży na rynki niemieckojęzyczne. Niemniej jednak nowatorskie i użytkowo praktyczne wzornictwo konsekwentnie muszą pozostać marką eksportową polskich producentów mebli – podkreśla Adam Tadla.

Recesja w Niemczech i obawy polskich firm

Obaw nie kryje także Maciej Karnicki, prezes Swiss Krono. Polska gospodarka jest bardzo silnie powiązana z niemiecką, a branża meblarska w sposób szczególny. Ewentualne problemy u naszych zachodnich sąsiadów na pewno będą mocno rzutowały na mniejsze obłożenie linii produkcyjnych polskich fabryk mebli. Aby się obronić trzeba być silnym i dobrze zorganizowanym. (…) Problemem są dziś na pewno coraz wyższe koszty produkcji (energia, płace) oraz brak silnych, rozpoznawalnych marek. Ewentualne mniejsze zamówienia w fabrykach mebli będą oznaczały w konsekwencji mniejsze zamówienia na płyty wiórowe. To oczywiście czas, gdy trzeba wygrywać jakością, serwisem i właściwą strukturą kosztów. Wierzę, że Swiss Krono jest dobrze przygotowane – mówi w wywiadzie opublikowanym w bieżącym numerze BIZNES meble.pl.

Recesja z reguły zmusza do szukania innych rynków zbytu. Wiele polskich firm produkujących meble jest po dużych inwestycjach, z nowymi mocami produkcyjnymi i (zapewne) z kredytami do spłacenia. Muszą zatem coraz więcej sprzedawać. Rosnące koszty produkcji starają się równoważyć efektem skali, bo nie mają innego wyjścia. Zawsze tak było, że np. kiedy na Zachodzie meble sprzedawały się gorzej, to wiele firm bardzo agresywnie próbowało wejść na rynek polski – mówi Grzegorz Kalinowski.

Odnoszę wrażenie, że to poszukiwanie alternatyw już trwa – ponad 70 firm wystawiło się na targach w Dubaju. Fakt, duża w tym zasługa programu dotacyjnego Go To Brand. Obserwuję jednak też zwiększoną aktywność firm dużych w zakresie poszukiwania nowych rynków już od wielu miesięcy – podkreśla Tomasz Wiktorski.

Duzi sobie poradzą. W najgorszej sytuacji będą średniej wielkości producenci produkujący meble z najniższej półki. Już ich zjadają rosnące koszty, a recesja i idąca za nią korekta sprzedaży tylko spotęguje ten proces – podsumowuje Grzegorz Kalinowski.

TEKST: Marek Hryniewicki

Artykuł został opublikowany w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 10/2019