Edukacja

Branża w dobie koronawirusa

Wykorzystanie mocy produkcyjnych w firmach branży meblarskiej. Źródło: B+R Studio i OIGPM.

Branża w dobie koronawirusa

Dla branży meblarskiej w Polsce, podobnie zresztą jak i dla bardzo wielu segmentów gospodarki, ten rok nie będzie rokiem ekspansji, ale raczej walką o przetrwanie.

Minęło już kilka tygodni życia Polaków i polskiej gospodarki, w tym branży meblarskiej, na kwarantannie. Każdy kolejny dzień przynosi pogłębienie spadku sprzedaży przedsiębiorstw zablokowanych przez pandemię. W czwartym tygodniu ograniczeń, spadek sięgnął 41% w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. O tyle bowiem zmalała liczba raportów sprawdzających wiarygodność płatniczą klientów w BIG InfoMonitor, które pobierają z rejestru sprzedający, upewniając się czy ich przyszły klient nie ma długów wobec innych.

Gdy nie ma sprzedaży, liczba takich zapytań spada. W pierwszym tygodniu paraliżu gospodarki było ich o ponad 20% mniej niż w analogicznym tygodniu minionego roku, w kolejnych o ponad 30%, a w czwartym tygodniu spadek wyniósł już 41%. Kwarantanna coraz mocnej spowalnia gospodarkę – komentuje sytuację Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Specjalizująca się w doradztwie firma PMR Restrukturyzacje przewiduje, że skutki epidemii koronawirusa w sposób szczególny dotkną w Polsce trzy branże: transportową (polskie firmy obsługują przewóz jednej czwartej towarów przewożonych w Unii Europejskiej), turystyczną oraz meblarską, które łącznie zatrudniają blisko 1,5 mln pracowników i mają ok. 250 mld zł rocznych przychodów.

Reklama
Banne 300x250 px Furniture Romania ZHali Imre

Dramat branży meblarskiej

Pod koniec marca firma B+R Studio we współpracy z Ogólnopolską Izbą Gospodarczą Producentów Mebli przeprowadziła wstępną ankietę wśród firm meblarskich szacującą obecną sytuację i jej wpływ na wyniki branży. Wyłaniający się obraz był dramatyczny. Wobec zablokowanego popytu w Polsce i innych krajach europejskich szacowany wynik produkcji sprzedanej branży meblarskiej w 2020 r. wyniesie zaledwie 33 mld zł wobec 50,5 mld zł w 2019 r., co oznacza spadek o 35%! Zapowiedziane zwolnienia w branży meblarskiej sięgną 40 tys. etatów. Ten szacunek oparty został na założeniach, że sytuacja epidemiczna w Polsce i w większości krajów europejskich zacznie się poprawiać od czerwca 2020 r. i przywrócona zostanie możliwość otwarcia placówek handlowych, a także, że nie będzie powtórnej fali wirusa jesienią.

W dniach 7-8 kwietnia B+R Studio we współpracy z OIGPM przeprowadziło kolejną ankietę wśród firm z branży meblarskiej. Jej wyniki potwierdziły, że nastroje w branży meblarskiej pogarszają się z tygodnia na tydzień. Pomiędzy badaniami marcowymi i kwietniowymi, w ciągu dosłownie 2 tygodni, z 27% na 52% wzrósł odsetek firm, które oceniają swoją sytuację jaką złą lub krytyczną, spadł natomiast z 60% na 20% odsetek firm, które oceniają swoją sytuację jako dobrą lub bardzo dobrą. Wykorzystanie mocy produkcyjnych spadło z ponad 80% do poniżej 40%.

Zamówień brak

Redukcja zatrudnienia w kwietniu w badanych firmach najczęściej nie przekraczała 5%, a w całej branży szacowana jest na maksymalnie 5,4 tys. etatów. Jednocześnie aż 40% badanych już nie ma zamówień, a dla 30% portfel zamówień skończy się za 1-2 tygodnie. Jest to związane z drastycznym ograniczeniem zamówień, które nastąpiło po zablokowaniu handlu w większości krajów europejskich dokąd trafiają polskie meble. W związku z powyższym podtrzymujemy scenariusz sprzed 2 tygodni mówiący o 35% spadku obrotów branży meblarskiej w 2020 r. – czytamy w podsumowaniu badań.

Nadal najistotniejszym problemem dla branży jest ograniczenie popytu, ale od poprzedniego badania wzrosło znaczenie problemów z płynnością finansową i zaopatrzeniem. W związku z powyższym w celu poprawy sytuacji w branży istotnie jest nie tylko wsparcie w zakresie płynności firm i utrzymania zatrudnienia, ale odbudowanie popytu. Bez tego czynnika, żadna tarcza nie wystarczy dla obrony firm i miejsc pracy.

Część firm szybko zdecydowała się na dostosowanie do nowej sytuacji. W szczególności firmy produkujące meble tapicerowane ruszyły z szyciem maseczek lub kombinezonów ochronnych. Pozostałe wzmacniają reklamę produktu w Internecie, choć ten kanał również ucierpiał i odczuwa spadek zamówień.

Wirusowy paraliż firm

Blisko połowa polskich firm (mówimy tutaj nie tylko o branży meblarskiej), w warunkach kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, utrzyma stabilność finansową najwyżej przez 2-3 miesiące. Co siódma firma, jest w stanie wytrwać do 4 tygodni, a część już nie daje rady. Przytłoczeni sytuacją przedsiębiorcy oczekują pomocy państwa, przede wszystkim chcieliby anulowania i odroczenia składek ZUS, przejęcia płatności zasiłków chorobowych od pierwszego dnia oraz preferencyjnych kredytów na 0% – wynika z badań przeprowadzonych dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, przez Research & Grow.

Statystyki pokazują, że biznes został skażony koronawirusem znacznie bardziej niż ludzie. Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, pandemia z dnia na dzień unieruchomiła niemal jedną trzecią mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Te firmy znalazły się w najgorszej sytuacji. Połowie firm pandemia ograniczyła produkcję i obsługę klientów. Powodów nie brakuje: drastyczny spadek zamówień wynikający z paraliżu gospodarki, administracyjny zakaz realizacji określonych usług oraz niedostępność pracowników. W warunkach siejącego lęk wirusa, na razie pracuje bez zmian co czwarta firma. Są też biznesy, które zyskały, ale jest ich niewiele. Tylko 3 firmy na 100 przyznają, że właśnie przeżywają boom.

Nikt nie chce zwalniać, ale…

Paraliż gospodarki wywołany pandemią z dnia na dzień odebrał wielu firmom dochody, pozostawiając jednak koszty. Oszczędności? To przede wszystkim zwolnienia, a tego nikt dziś nie chce, ani biznes, któremu zależy na zachowaniu pracowników, bo gdy sytuacja się uspokoi trudno będzie bez ludzi szybko rozpocząć działalność, ani Państwo, a tym bardziej pracownicy. Stąd oczekiwanie szybkiego i kompleksowego wsparcia ze strony Państwa, w tym głównie zniesienia konieczności płacenia składek ZUS. Firmy są w różnej kondycji i jak widać w naszym badaniu, co czwartej wystarczyłoby przełożenie na później płatności ZUS-u, ale zdecydowana większość aby przetrwać kryzys i czas po kryzysie potrzebuje ich zniesienia – mówi Sławomir Grzelczak.

Firmy są w różnej kondycji i jak widać w naszym badaniu, co czwartej wystarczyłoby przełożenie na później płatności ZUS-u, ale zdecydowana większość aby przetrwać kryzys i czas po kryzysie potrzebuje ich zniesienia. Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor

Przedsiębiorcy rozpaczliwe wypatrują pomocy. Na pytanie: „jakie trzy rozwiązania byłyby najbardziej pomocne w przetrwaniu kryzysu dla Twojej firmy?” większość mikro, małych i średnich wskazuje anulowanie składek na ZUS przez kilka miesięcy. Potrzebuje tego dwie trzecie badanych. Dla nieco mniej niż połowy przedsiębiorstw (44%) bardzo ważne są też dopłaty do wynagrodzeń. Około jednej czwartej wskazań zyskało przejęcie przez ZUS zasiłku chorobowego już od pierwszego dnia choroby pracownika oraz odroczenie wymagalności składek ZUS-u. Dla jednej piątej firm istotnym wsparciem będzie odroczenie spłaty kredytów. W podobny stopniu pożądane byłyby również preferencyjne nieoprocentowane kredyty.

Ile to jeszcze potrwa?

Powszechne oczekiwanie szeroko zakrojonej pomocy ze strony państwa łatwiej zrozumieć, gdy spojrzy się na przewidywania przedsiębiorców, ile potrwa paraliż gospodarczy spowodowany pandemią. Większość ankietowanych firm spodziewa się, że sytuacja kryzysowa związana z koronawirusem przeciągnie się co najmniej do początku lipca. A co trzecie mikro, małe i średnie przedsiębiorstwo obawia się, że może to trwać jeszcze dłużej – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak.

Tymczasem już 7% przedstawicieli firm twierdzi, że ich biznes stracił stabilność finansową, 14% mówi, że jest w stanie przetrwać co najwyżej miesiąc, 19% daje sobie dwa miesiące, a 27% trzy miesiące. 8% nie potrafi przewidzieć jak będzie. Nieco więcej komfortu ma 16% ankietowanych, którzy uważają, że zachowają stabilność finansową do pół roku, a niektórzy nawet dłużej. Co dziesiąta badana firma deklaruje, że w kryzysowej sytuacji ich stabilność nie jest zagrożona.

Problemy z rozliczeniami

Wzajemne rozliczenia przedsiębiorstw – i dotyczy to całej gospodarki – kilka tygodni po wybuchu kryzysu spowodowanego koronawirusem nie są takie same jak wcześniej. Mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa w badaniu przeprowadzonym przez Research & Grow dla BIG InfoMonitor w zdecydowanej większości stwierdziły, że prawdopodobnie przestaną płacić swoim kontrahentom. Przyznawało to nawet dwie trzecie mikrofirm zatrudniających do 9 osób. Pozytywnego scenariusza spodziewają się jedynie trzy przedsiębiorstwa na 10.

Niektóre z opóźnionych płatności będą naturalnym zjawiskiem wynikającym z realnych kłopotów firm, ale część kontrahentów nie zapłaci z egoizmu. Jedni przez zapobiegliwość i w trosce o własny biznes zatrzymają gotówkę na koncie na wszelki wypadek, inni co i przed pandemią nie należało do rzadkości, będą po prostu w ten sposób kredytować się cudzym kosztem. Zwlekanie z zapłatą z negatywnych pobudek nakręca dodatkowo problem zatorów płatniczych w całej gospodarce – mówi Sławomir Grzelczak.

W korzystnych warunkach połowa firm regularnie doświadcza opóźnień płatności od kontrahentów, teraz problem został spotęgowany przez paraliż gospodarki wywołany koronawirusem. Już na samym początku pandemii co szósta firma usłyszała od wielu swoich odbiorców, a co piąta od niektórych, że sytuacja zmusza ich do przesunięcia płatności.

Przedsiębiorcy nie mają wątpliwości, że pandemia przyniesie do firm kłopoty, przede wszystkim spadek obrotów, a dla załogi w najlepszym przypadku zamrożenie płac. Na kolejnych pozycjach, przez 71% firm wymieniane są problemy z utrzymaniem płynności, niewiele mniej dodaje też opóźnienia w zamówieniach i dostawach. Prawie połowa przedsiębiorców ma również obawy, że inni będą wywierać silniejszą presję na odzyskiwanie długów.

Wszystkie problemy branży meblarskiej

W pierwszej połowie kwietnia redakcja miesięcznika BIZNES meble.pl przeprowadziła badania dotyczące wpływu epidemii koronawirusa na branżę meblarską (w formie ankiety zamieszczonej na portalu biznes.meble.pl). W badaniach wzięło udział 186 firm, wśród których byli: producenci i importerzy mebli (38,6%), producenci i importerzy komponentów, akcesoriów, oprogramowania do produkcji mebli (35,5%), stolarze i studia meblowe oraz sieci, sklepy i salony meblowe (po 6,5%) oraz projektanci, architekci i dekoratorzy wnętrz (3,2%). Co dziesiąta firma jako reprezentowany przez siebie segment branży podała „inne”. W gronie ankietowanych najwięcej było firm dużych, zatrudniających ponad 250 osób (32,3%). Firmy małe, o zatrudnieniu od 10 do 49 osób stanowiły 22,6%, firmy średnie, z zatrudnieniem od 50 do 249 osób – 19,3%, a mikroprzedsiębiorstwa, zatrudniające od 1 do 9 osób – 16,1%. Jednoosobową działalność gospodarczą zadeklarowało 9,7% ankietowanych.

Zdecydowana większość uczestników badań spodziewa się w tym roku spadku przychodów. W przypadku aż 45,1% firm zakładany jest spadek w wysokości 20-50%, a w przypadku 35,5% – powyżej 50%. 9,7% ankietowanych spodziewa się 6-10% spadków, 6,5% – spadków 11-20%, a 3,2% – spadków 0-2%. Spadek przychodów przełoży się na tegoroczny wynik finansowy: aż 61,3% ankietowanych spodziewa się ujemnego wyniku finansowego, a 22,6% – dodatniego. Z kolei 16,1% nie ma w tej kwestii zdania.

Zwolnienia są nieuniknione

Ponad połowa badanych (54,9%) przewiduje w tym roku redukcję zatrudnienia w firmie. W co piątej firmie do zwolnień nie dojdzie, a w co czwartej – nie wiadomo. Zwolnienia będą dotyczyły następujących działów (można było wskazać więcej niż jedną odpowiedź): produkcja (58,1%), logistyka oraz marketing (po 25,8%), sprzedaż krajowa (19,6%) i eksport (16,1%).

Co trzecią firmę dotykają kłopoty z dostępnością surowców, ale prawie połowa nie ma z tym problemów. Ponad połowa firm rozważa zaprzestanie korzystania z usług outsourcingowych, a jedna czwarta – nie bierze tego pod uwagę. Większość firm (45,2%) zamierza poszukiwać wsparcia finansowego w postaci kredytów, jedna piąta nie bierze tego pod uwagę, a 35,5% – jeszcze nie wie.

Na pytanie: „czy w ostatnim czasie firma odnotowała wzrost problemów z terminowymi płatnościami od państwa kontrahentów?” twierdząco odpowiedziało aż 67,7% ankietowanych. Tylko 6,5% nie miało z tym problemów, a co czwarta firma odpowiedziała „nie wiem”.

Zdecydowana większość ankietowanych negatywnie oceniła pakiet rozwiązań z tzw. Tarczy Antykryzysowej, przy czy w przypadku aż 77,9% była to ocena jednoznacznie negatywna, a w przypadku 9,7% – raczej negatywna. Raczej pozytywnie oceniło Tarczę Antykryzysową 12,9%. Negatywna również – choć już nie aż tak jednoznacznie była – ocena wprowadzonych w czasie epidemii restrykcji. Negatywnie i raczej negatywnie oceniło je 38,7% ankietowanych, a pozytywnie i raczej pozytywnie – 35,5%.

Powrót do normalnego funkcjonowania firmy nastąpi najwcześniej w czerwcu – takiego zdania było 35,6% ankietowanych. 22,6% przewiduje, że nastąpi to pod koniec br. Z kolei po 19,3% badanych wskazało jesień br. lub 2021 r.

Będzie gorzej?

Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że tegoroczny wzrost gospodarczy to pieśń przeszłości. Pytanie, które zadają sobie dziś analitycy, to nie czy w tym roku polskie PKB wzrośnie, ale o ile spadnie. Kwietniowe prognozy banku inwestycyjnego Goldman Sachs mówią o 3,5% spadku, co na tle krajów regionu (Węgry: -4%, dla Czechy: -5%, Rumunia: – 4%) oraz strefy euro (-9%) nie wygląda jeszcze najgorzej. Odbicie dla polskiej gospodarki miałby przynieść dopiero koniec 2020 r.

Mniej optymistycznie wyglądają prognozy ekspertów Credit Agricole (-3,8%) oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (-4,6%), co jednak daje nam czwarte miejsce w całej Unii Europejskiej. Analitycy MFW przewidują jednocześnie, że w przyszłym roku polskie PKB wzrośnie o 4,2%, czyli o 0,1 pkt proc. w stosunku do 2019 r. A kolei agencja S&P przewiduje spadek polskiego PKB o 2%, a bank Pekao – o 4,4% (w drugim kwartale br. spadek wyniesie 17,5% r/r). Wśród nielicznych instytucji, które na polską gospodarkę patrzą z optymizmem jest Bank Światowy szacujący, że w 2020 r. polskie PKB wzrośnie o 0,4%.

Miliardowe straty

Straty z tytułu gospodarczej kwarantanny szacowane są dzisiaj na 7-8 mld zł dziennie, co w ciągu tygodni i miesięcy przekłada się na dziesiątki i setki miliardów złotych. Według wyliczeń Europejskiego Banku Centralnego każdy tydzień lockdownu to mniej więcej 0,5% spadku PKB. Dla gospodarki kluczowe wydają się trzy kwestie: czy jesienią nie dojdzie do nowej fali zachorowań, jak obecny krach wpłynie na sektor finansowy oraz czy i jak szybko pozbierają się nasi najważniejsi zagraniczni partnerzy handlowi. Nawet jednak zakładając optymistyczny scenariusz, trudno mieć nadzieję, że całkowicie odmrożona polska gospodarka – według zapowiedzi minister Jadwigi Emilewicz z 20 kwietnia miałoby to nastąpić w lipcu – od razu wróci na tory sprzed kryzysu.

Pokiereszowane przestojami i ciągnące na oparach finansowych rezerw firmy, mimo publicznego wsparcia, będą potrzebowały tygodni, a nawet miesięcy, by rozpocząć na nowo „normalne” funkcjonowanie. Dodatkowo potencjalne kłopoty gospodarek, które są największymi odbiorcami towarów z Polski mogą okazać się skutecznym hamulcem uniemożliwiającym polskim przedsiębiorcom próbę rozpędzenia się w nowej rzeczywistości. Jest jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie: jak będzie wyglądała ta nowa rzeczywistość? Bo choć będzie ona ta sama, to na pewno nie taka sama.

TEKST: Marek Hryniewicki

Artykuł opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 5/2020