Każdy detal ma znaczenie dla odbioru całości
19 lutego, 2022 2023-04-17 15:05Każdy detal ma znaczenie dla odbioru całości
Dr Aleksandra Grzonka, architekt, właścicielka pracowni Cechownia, współwłaścicielka marki Laga, wykładowca na Politechnice Śląskiej, o wnętrzach w pandemii, misji Cechowni i marce Laga.
Mamy za sobą już prawie 2 lata życia z koronawirusem SARS-CoV-2. Czy i w jakim stopniu pandemia oraz związane z nią obostrzenia i ograniczenia zmieniły nasze myślenie o wnętrzach?
Koronawirus zdecydowanie wpłynął na zmianę naszego życia, również w dziedzinie projektowania wnętrz. Jeżeli chodzi o wnętrza komercyjne, to problem ten dotknął głównie przestrzeni biurowych, gdzie spora liczba firm, dotychczas pracujących w systemie pracy stacjonarnej, przeszła na pracę zdalną. To spowodowało, że zdecydowanie zmniejszyło się zapotrzebowanie na wynajem wnętrz biurowych.
Myślę, że nie ma to większego wpływu na zmianę sposobu projektowania. Nie spodziewam się zmiany przepisów i norm w tym zakresie. Będą to raczej drobne zabiegi, takie jak potrzeba wygenerowania większej ilości przestrzeni przystosowanej do rozmów online.
Ta sytuacja ma jednak silne przełożenie na projektowanie wnętrz prywatnych. Okazało się, że nagle musimy wygenerować przestrzeń do pracy w trybie zdalnym. Z dnia na dzień nasze mieszkania musiały zostać dostosowane do nowych funkcji. Zorganizowanie dodatkowej, wolnej przestrzeni do pracy zdalnej nie stanowi problemu w dużych mieszkaniach lub domach jednorodzinnych. W większości przypadków problem ten dotyczy małych mieszkań, które są najbardziej popularne wśród młodych rodzin.
Czy te zmiany, o których Pani mówiła, mają charakter chwilowy i znikną wraz z końcem pandemii (oczywiście przy założeniu, że któraś z kolejnych fal będzie tą ostatnią), czy też zostaną z nami na dłużej, a może już na stałe?
W wielu firmach system pracy zdalnej sprawdził się, a nawet przyniósł korzyści, zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. Stąd decyzja o pozostaniu w takim trybie już na stałe.
Tutaj należy pamiętać, że jeżeli decydujemy się na pracę w domu, to musimy przygotować sobie odpowiednie miejsce. Przy projektowaniu przestrzeni biurowej kładziemy duży nacisk na ergonomię miejsca pracy, na wygodne krzesło zaopatrzone w różne funkcje, wygodne biurko, oświetlenie czy wentylację. To wszystko w trosce o nasze zdrowie. Natomiast w domu nikt tego nie sprawdzi, nie przypilnuje.
Nie czarujmy się, w domu pracujemy często przy stole kuchennym, ewentualnie przy biureczku nadającym się tylko do napisania listu czy co gorsze na kanapie. W ten sposób możemy funkcjonować tylko chwilowo, ale nie na stałe. Dlatego projektując wnętrza dla rodziny, w której ktoś pracuje zdalnie musimy wydzielić przestrzeń przeznaczoną do pracy.
Czas pokaże jak długo taki system się sprawdzi. Czy to nie jest chwilowa fascynacja możliwością pracy w domu, czy jednak takie osoby po jakimś czasie nie będą chciały wrócić do biur.
Jest Pani właścicielką Pracowni Architektury Cechownia. Misją Cechowni jest kreowanie przestrzeni i elementów, które ją definiują. Czy mogłaby Pani rozwinąć tę myśl?
Mówiąc o kreowaniu przestrzeni myślę o szeroko rozumianym projektowaniu architektonicznym, zarówno w zakresie budynków, jak i wnętrz, ale również o wzornictwie przemysłowym. Moim zdaniem wszystkie te dziedziny wzajemnie się przenikają i tworzą konkretną przestrzeń. Kładę nacisk na to, aby projektując wnętrza robić to w kontekście budynku i otoczenia. Oczywiście nie zawsze tak się da, ale bardzo często można taką analizę potraktować jako inspirację do tworzenia projektu, o czym wielu projektantów zapomina.
Projektowanie wnętrz to nic innego, jak budowanie, czy wypełnianie przestrzeni przedmiotami, formami, kolorami, które też zostały zaprojektowane, przemyślane. Wnętrza natomiast mają duże znaczenie dla odbioru całego budynku. Tak właśnie widzę definiowanie przestrzeni.
Zawsze interesował mnie temat przenikania się dyscyplin projektowych. To zagadnienie poruszyłam również w mojej pracy doktorskiej.
Cechownia specjalizuje się w projektowaniu wnętrz, ale projektowanie budynków też nie jest nam obce. Lubimy zlecenia, w których możemy łączyć oba te zakresy. To dla nas najlepsze rozwiązanie, ponieważ myślimy o obiekcie kompleksowo.
Oprócz architektury oraz projektowania wnętrz i przedmiotów użytkowych Pani pracownia zajmuje się także elementami identyfikacji graficznej, które są integralną częścią projektu i czynią daną przestrzeń spójną. O jakich elementach mówimy tutaj i dlaczego są one aż tak istotne? Na ile taka dbałość o szczegóły znajduje zrozumienie u klientów?
Jak wspomniałam wcześniej każdy detal ma znaczenie dla odbioru całości. Elementy graficzne są swego rodzaju kropką nad „i”. Bardzo zwracam uwagę na te detale i traktuję je jako element wykończenia wnętrz. Zdarza się, że mamy gładką ścianę, na której znajduje się jeden piktogram albo napis. Odpowiednio dobrana czcionka, kolor czy faktura tworzą niepowtarzalny efekt. W naszych realizacjach grafiki projektowane są przez profesjonalnych grafików. Te pozornie proste elementy wymagają dużych umiejętności i talentu.
Co do zrozumienia przez klientów… Tu bywa różnie. Niestety, zdarzają się i tacy, którzy uważają to za zbytek, na który szkoda czasu i pieniędzy. Cieszy mnie jednak to, że świadomość społeczna „kompletności dzieła” jest coraz większa i wspomniane wyżej przypadki zdarzają się coraz rzadziej.
W swoim portfolio ma Pani wiele realizacji, zarówno wnętrz prywatnych, jak i publicznych oraz komercyjnych, a także stoisk targowych. Które realizacje i dlaczego stanowią (stanowiły) największe wyzwanie?
Ciężko wskazać mi taką jedną, konkretną inwestycje. Każdy projekt stanowi wyzwanie, w dodatku za każdym razem inne. Gdy rozpoczynamy projekt, zawsze towarzyszą temu silne emocje, które są różne, w zależności od zlecenia. Czasem takim wyzwaniem jest lokalizacja, czasem osoba inwestora, a innym razem będzie to zagadnienie natury technicznej, budowlanej.
Inaczej też podchodzimy do projektowania wnętrz prywatnych, a inaczej potraktujemy wnętrza publiczne. Z tych ostatnich też możemy stwierdzić, że na przykład projektowanie biura będzie bardzo różnić się od projektowania wystawy muzealnej. Towarzyszą temu inne procesy i system pracy.
Skoro mowa o realizacjach, to warto wspomnieć, że wiele z nich zostało docenionych w różnego rodzaju konkursach, by wspomnieć choćby o konkursie World Interiors News Award na najlepszą realizację restauracji na świecie. Proszę opowiedzieć trochę o tym projekcie i o samym konkursie.
Wszystkie projekty są dla mnie bardzo ważne, ale ten był dla mnie bardzo znaczący i przełomowy. Przedmiotem projektu była adaptacja starego, niewielkiego młyna na restaurację we wsi Łaziec pod Częstochową. Prace nad tym projektem trwały długo i właściwie można powiedzieć, że była to operacja na żywym organizmie. Wszelkiego rodzaju adaptacje istniejących obiektów to ciężkie zadania, które wymagają większego nakładu pracy i pieniędzy niż wybudowanie takiego obiektu od podstaw. Pomimo tych przeciwności temat mnie bardzo wciągnął. Dobrze mi się nad nim pracowało. Dużo się nauczyłam.
Nie bez znaczenia był fakt, że inwestorzy dali mi wolną rękę, bardzo ufali i doceniali moją pracę. Ze względu na czas, który mogłam poświęcić na ten projekt zajmowałam się wykonaniem projektu budowlanego, architektury wnętrz, a także elementami graficznymi. Było mi niezmiernie miło, gdy dowiedziałam się, że pośród kilkuset zgłoszeń, „moja” restauracja znalazła się w finale z realizacjami z Nowego Jorku, Berlina, Paryża czy Tokio, a odbiór nagrody w londyńskim Saatchi Gallery był sporym wyróżnieniem.
Oprócz Cechowni jest Pani również współwłaścicielką marki Laga. Czym jest Laga i skąd pomysł na tego typu działalność?
Laga to marka, która powstała z myślą o promowaniu wyrobów ze stali nierdzewnych, malowanych proszkowo, powstałych lokalnie, na Górnym Śląsku. Powstaniu Lagi towarzyszyło kilka powodów. Jeden z nich to zamiłowanie do projektowania przedmiotów. Taka skala bardzo mnie zawsze intrygowała, pewnie dlatego, że wszystko można mieć pod kontrolą, wszystko dopracować, czego nie da się osiągnąć przy projektowaniu architektonicznym.
Istotnym powodem było też to, że zawsze zastanawiałam się, jakie to uczucie, kiedy projektuje się coś raz, a potem tylko powiela i sprzedaję. Projektując architekturę za każdym razem mamy do czynienia z tworzeniem prototypu, no chyba, że ktoś zajmuje się projektowaniem np. domów typowych, ale to jest coś z czym ja się nie identyfikuję. W architekturze (budynków i też wnętrz) każdy projekt jest inny, a w przypadku Lagi mamy do czynienia z produkcją seryjną.
Wybór asortymentu też nie jest przypadkowy. Pewnego razu, podczas wizyty w firmie zajmującej się produkcją wyrobów ze stali, zauważyłam dużo odpadów. Pomyślałam: szkoda, że to się tak marnuje i dobrze by było wykorzystać to do produkcji jakiś drobnych elementów. Tak powstały stalowe uchwyty – flagowy produkt Lagi. Zastosowałam proste formy, które zostały potraktowane niebanalnymi kolorami.
Urodziła się Pani na Śląsku, na Śląsku (w Chorzowie) ma siedzibę Pani pracownia, jest Pani absolwentką i pracownikiem dydaktycznym na Politechnice Śląskiej. Czy ta śląskość, historia i kultura oraz specyfika tego regionu, w którym przez wieki ścierały się wpływy polskie, czeskie i niemieckie, znajduje też odzwierciedlenie w Pani projektach?
Poczucie tożsamości miejsca jest u mnie bardzo silne i buduje moją życiową bazę. Ma to duży wpływ na moje życie. Jestem przywiązana do tego regionu i nie bardzo widzę możliwość przeprowadzenia się w inne miejsce. Zdaję sobie sprawę, że takie podejście jest niezbyt „modne”, ale taka jestem. Jestem otwarta na przyjmowanie zleceń na całym świecie (i tak się dzieje), ale założenie jest takie, że Cechownia będzie na Śląsku. Dla podkreślenia tej przynależności lokalnej, w chwili obecnej realizujemy projekt adaptacji starej parowozowni na naszą siedzibę, na terenie byłej huty Batory w Chorzowie.
Jeżeli chodzi o tworzenie architektury, myślę, że nie ma to znaczenia. Wprawdzie wiele się mówi o śląskiej szkole architektury, ale moim zdaniem to nie ma przełożenia na stylistykę tworzonych przez nas budynków i wnętrz. To raczej styl pracy, podejście do projektowania. Niestety, w ostatnich czasach architektura i szeroko rozumiane projektowanie zostało bardzo zglobalizowane, dlatego ciężko stwierdzić, że dany obiekt lub produkt pochodzi z konkretnego regionu. Bardzo nad tym ubolewam i niezmiernie cenię sobie design, gdzie takie wartości są brane pod uwagę.
Wspomniałem przed chwilą, że pracuje Pani na Politechnice Śląskiej, gdzie prowadzi Pani zajęcia w ramach Projektowania Architektury Wnętrz oraz autorskiego przedmiotu Design. Zapewne dla studentów jest to interesujące doświadczenie: możliwość wysłuchania osoby, która tym, o czym mówi zajmuje się w praktyce na co dzień. A jak Pani postrzega przyszłych architektów i projektantów?
Myślę, że tutaj należy zapytać o zdanie samych studentów. Ja, osobiście bardzo ceniłam sobie takie zajęcia. Wychowałam się w rodzinie budowlańców, gdzie budowy były mi bliskie od dziecka i do dzisiaj uznaję takie doświadczenie za niezwykle istotne. Jako wykładowca staram się kłaść nacisk na to praktyczne zastosowanie. W przypadku architektury ma to ogromne znaczenie.
Wymyśleć to jedno, ale trzeba to jeszcze wprowadzić w życie. Inaczej jest, gdy rysujemy coś na papierze, a inaczej kiedy tworzymy dany element „w realu”. Nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z osobą, która w przyszłości będzie zajmowała się wyłącznie pracą koncepcyjną, to ona również powinna zdobyć doświadczenie praktyczne.
Co do mojej opinii na temat młodych adeptów architektury, trzeba pamiętać, że pokolenie „Z” to zupełnie inna młodzież niż ta, kiedy ja byłam studentką. Niewątpliwie przekłada się na to, jak podchodzą do pracy, ale też jak projektują, jak tworzą. Świat rządzi się teraz innymi prawami, szybko następują zmiany, inne są realia. Łatwiej obserwować mi młodych ludzi jako pracodawca niż wykładowca. Tutaj spotykamy się na innej płaszczyźnie, bardziej opiniotwórczej.
Dzisiejszą młodzieżą kierują inne motywacje, są bardziej świadomi swoich praw i wartości. Ze swojej strony staram się ich jak najlepiej poznać, zrozumieć, aby nasze relacje były pozytywne, a ich owocem dobrze opracowane i ciekawe projekty. Ostatecznie bardzo sobie cenię tę odmienność. Gdybyśmy byli tacy sami, byłoby chyba nudno, nie rozwijalibyśmy się. A w takiej sytuacji wzajemnie inspirujemy i uczymy się od siebie. To dobrze działa!
Dziękuję za rozmowę.
ROZMAWIAŁ: Marek Hryniewicki
Wywiad opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 2/2022