Tomasz Defratyka, właściciel firmy Deftrans, o wynikach finansowych firmy i sprzedaży, a także o wzrostach cen surowców i energii  w ostatnich 2 latach.

Za nami 2 lata z COVID-19. Jak z pandemią i związanymi z nią obostrzeniami (na przestrzeni tych 2 lat mniej lub bardziej dolegliwymi) poradziła sobie firma Deftrans?

Reklama

Jeśli chodzi o aspekty fizyczne, czyli wdrożenie wszelkich środków ostrożności osobistej, to można powiedzieć, że poradziliśmy sobie bardzo dobrze i zabezpieczyliśmy pracowników na odpowiednim poziomie. Natomiast nie da się ukryć, że pandemia przyniosła straty, ale nie tylko te wyrażone w pieniądzach. Dla wszystkich był to napięty i przede wszystkim obciążający psychicznie czas. To było mocno odczuwalne. Na naszą korzyść działa jednak to, że jesteśmy w branży, która od strony sprzedażowej i koniunkturalnej w UE jest w dobrym położeniu i dzięki temu, w zasadzie nie musieliśmy radzić sobie z ryzykiem utraty klientów.

Jako firma produkcyjna Deftrans nie był w stanie, podobnie zresztą jak inni producenci mebli, przejść na pracę zdalną, chociaż domyślam się, że dotychczasowy model biznesowy musiał ulec jakimś modyfikacjom. Czy coś z tego weszło do firmy na stałe, czy też były to działania doraźne?

Zgadza się, w dobie pandemii praca zdalna stała się bardzo popularna, ale my jako firma produkcyjna nie jesteśmy w stanie wysłać wszystkich pracowników na home office. Kto wtedy obsłużyłby maszyny? Każdy przestój oznaczałby dla nas straty, więc staraliśmy się elastycznie reagować na nowe warunki, głównie przez zapewnienie pracownikom wszystkich możliwych środków bezpieczeństwa. Gdy tylko była taka możliwość, wysyłaliśmy załogę na pracę zdalną, ale w firmie produkcyjnej administracja to jedynie 10% całego procesu – reszta musi być realizowana fizycznie.

W moim odczuciu, stacjonarny sposób pracy ułatwia realizację zadań. Tym bardziej, że my pracujemy zespołowo, więc spotkania face to face, w trakcie których swobodnie możemy wymienić się spostrzeżeniami i przedyskutować bieżące tematy, są podstawą budowania dobrych relacji. Powoli zaczyna nam brakować bezpośredniego kontaktu również z klientami, więc jak tylko sytuacja pandemiczna pozwoli nam bezpiecznie powrócić do spotkań osobistych, na pewno to zrobimy.

Branża meblarska w Polsce generalnie wyszła obronną ręką z zawirowań ostatnich 2 lat. Przychody za 2020 r. były na zbliżonym poziomie jak rok wcześniej (i to mimo wiosennego twardego lockdownu), z kolei w 2021 r. wzrost przychodów branży sięgnął ok. 18%. Wprawdzie meble łazienkowe rządzą się nieco odmiennymi prawami niż meble mieszkaniowe, zwłaszcza jeżeli chodzi o dystrybucję, ale czy w przypadku firmy Deftrans oraz segmentu mebli łazienkowych możemy mówić o podobnych wzrostach?

Mamy już podsumowanie za 2021 rok – w porównaniu do 2020 dochód spadł nam trzykrotnie. Przychód wzrósł co prawda o 25%, ale nie ma to takiego przełożenia na wynik, jeśli koszty produkcji stale idą w górę. Wyniki sprzedaży firmy analizujemy biorąc pod uwagę dwie liczby – wolumen ilościowy sprzedaży oraz wartość obrotu. Wartość przychodów co prawda urosła, ale nie wynika to z wyprodukowania większej ilości sztuk, tylko ze wzrostu cen.

Nie wiem, czy – chodzi mi o ubiegły rok – bardziej zaskakujący jeśli chodzi o polską branżę meblarską był wzrost sprzedaży blisko o jedną piątą, czy (nawet 3-cyfrowe) wzrosty cen komponentów i surowców. Na ile ta niestabilna sytuacja cenowa, na którą nałożyły się też problemy z zaopatrzeniem, były problemem dla Państwa firmy?

Wzrost cen surowców jest odczuwalny, ale ogromne znaczenie ma też koszt energii, która w porównaniu do poprzedniego roku, podrożała o 500%. Porównując rachunki z grudnia tamtego roku i stycznia 2021, widzimy wzrost ceny energii o 66% – w ciągu jednego miesiąca. W ujęciu kosztów, wraca również aspekt covidowy i przejście wielu pracowników na L4, a dla utrzymania ciągłości produkcji, ich też ktoś musi zastąpić.

Konsekwencją wzrostów cen były podwyżki cen mebli. Czy także i o ile podrożały meble łazienkowe, w tym także Państwa produkty?

W porównaniu do 2021 roku, średnia cena wzrosła o 30%. To zależy też od rodzaju mebla i użytych w nim komponentów.

Jak ta sytuacja odbiła się na marżach producenckich?

Zdecydowanie negatywnie – drożejące surowce i koszty energii spowodowały znaczny spadek marży.

Mówiłem o meblach łazienkowych, bo z nich przede wszystkim znany jest Deftrans i to właśnie meblom łazienkowym dedykowane są dwie marki własne firmy, czyli Defra i NAS, ale Deftrans to także meble kuchenne i trzecia marka, czyli Fig. Jaki jest obecnie udział mebli kuchennych w całości produkcji firmy?

Jest to obecnie około 15% całości produkcji, ale w planach firmy jest stały rozwój tego segmentu. Do produkcji mebli kuchennych wykorzystujemy te same technologie i maszyny, co przy produkcji mebli do łazienek. To pozwala nam na uzyskanie tej samej jakości i funkcjonalności, które klienci docenili już w naszych meblach łazienkowych.

Na koniec – odchodząc od zagadnień biznesowych – chciałbym zapytać o kondycję dwóch powołanych przez Państwa instytucji: KOM – Kreatywnego Obiektu Multifunkcyjnego oraz Szkoły im. Astrid Lindgren. Czy im pandemia mocno dała się we znaki?

Pandemia spowodowała wiele zmian w funkcjonowaniu szkoły i KOM. W naszej szkole konieczność nagłego przejścia na nauczanie zdalne wymusiła pojawienie się zupełnie nowych kompetencji. Uczniowie musieli nauczyć się uwagi i koncentracji w długotrwałej pracy przed komputerem. Ale by w ogóle było to możliwe, po stronie nauczycieli leżało wyzwanie dostosowania programu nauczania i metod pracy do nowych warunków. Nasi dydaktycy przeszli na realne nauczanie zdalne, a nie tylko zmienili sposób komunikacji z uczniami. Wierzymy, że edukacja ma ogromne znaczenie, dlatego utrzymanie jej na równie wysokim poziomie, co przy nauczaniu stacjonarnym, było dla nas priorytetem. Jeśli chodzi o KOM, główną trudnością było znaczne ograniczenie liczby wycieczek szkolnych i przedszkolnych w 2020 roku, ale na szczęście, ten moment dawno mamy już za sobą.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 3/2022