Branża

Paradoks konsumenckiego zaufania

Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy Negocjator.

Paradoks konsumenckiego zaufania

Niedawno natrafiłam na ogłoszenie w Internecie – odnośnik do strony internetowej z pożyczkami, bez BIK, bez sprawdzania baz, z komornikiem – jak zapewniał autor postu – „z atrakcyjnym oprocentowaniem”.

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Na stronie internetowej także pełno ogólników oraz – wniosek o pożyczkę, gdzie zainteresowani musieli podać sporo danych o sobie. Żadnych informacji o firmie, która udziela te pożyczki, żadnych danych kontaktowych (prócz maila). Post ten skomentowało kilkaset osób – zainteresowanych tą ofertą. Przewijały się również pytania odnośnie tego, czy otrzyma się „pożyczkę z komornikiem” albo czy możliwe jest pożyczenie „20 tys. zł z ratą 200 złotych miesięcznie”.

Byłam przerażona. Taką stronę każdy może stworzyć w kilka minut. I jak się okazuje – w kilka minut można też znaleźć osoby, której takiej stronie zaufały, podając bardzo szczegółowe dane o sobie i swoich finansach. Czy to jednak kwestia zaufania czy może desperacji?

Często poruszam kwestię pozyskiwania informacji o kliencie/dłużniku i od niego. Wskazuję, o które aspekty finansowe koniecznie powinno się zapytać w trakcie negocjacji windykacyjnych. Wiele osób ma przed tym opory, uważając, że takie pytania naruszają zbyt mocno prywatność naszego rozmówcy. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do rozmawiania o pieniądzach – uznajemy to albo za naruszanie czyjejś intymności, albo za temat tabu.

Jak jednak pokazuje przykład przytoczony przeze mnie powyżej – wiele osób w akcie desperacji (bo nie mogę uwierzyć w to, że zaufali mglistej obietnicy pożyczki od nieznajomej, anonimowej firmy), korzystając ze swoich publicznych profili w social mediach, obnaży swoje problemy finansowe przed całym światem, bez obawy, że znajomy dowiedzą się, że poszukują „pożyczki na komornika”, potrafi zaufać podejrzanym stronom internetowym.

Czy warto się starać?

Przez lata budujemy wiarygodność naszych firm, wielu z nas chwali się certyfikatami, podkreślającymi to, że konsumenci czy kontrahenci darzą nas zaufaniem. Niekiedy jeden kryzys wizerunkowy przekreśla wiele lat naszej ciężkiej pracy. Tymczasem strona internetowa znikąd potrafi wzbudzić zaufanie setek ludzi w kilkanaście minut. Po co więc się starać? Może lepiej rzucić kilka chwytliwych haseł, zrobić produkt tandetny, ale tani i czekać na zyski?

Wspomniany post trafił idealnie do swojej grupy docelowej – osób z problemami finansowymi, którzy nie mogą liczyć na kredyt w banku – ludzi zdesperowanych, często będących w pętli zadłużenia, którym wydaje się, że kolejna pożyczka rozwiąże ich problemy. Do takich ludzi swoich ofert nie kierują ani banki, ani firmy pożyczkowe. Ci ludzie nie szukają pożyczkodawcy godnego zaufania, ale jakiegokolwiek pożyczkodawcy. Oni nie szukają pożyczki na niski procent, ale jakiejkolwiek pożyczki. Najważniejszy cel – otrzymać ją, a potem będą się martwić, czy stać ich na spłatę kolejnych rat. Jeśli będzie z tym problem – poszuka się kolejnego pożyczkodawcy.

Wbrew pozorom, to są też nasi klienci. Oni też muszą coś jeść, gdzieś spać, mieć w co się ubrać. Prócz spłacania kredytów czy pożyczek, muszą także żyć. Oni też kupują nasze meble. Może nie otrzymają ich na raty, może nie będą wybierać tych z górnej półki. Jednak ci sami ludzie, którzy są tak zdesperowani, by zaufać anonimowej ofercie, będą się kierować całkiem innymi przesłankami, kupując coś do swojego domu czy ogrodu. Wtedy – ważna będzie dla nich solidność firmy i jej produktów, kilka razy zastanowią się, czy jesteśmy godni ich zaufania.

Cóż za paradoks, prawda? Osoby, które mają długi, które nadużyły zaufania innych, które zaufają każdemu, kto zechce pożyczyć im pieniądze – jakiegokolwiek, na jakichkolwiek zasadach, od nas wymagają, abyśmy przekonali ich, że można nam zaufać. Warto zatem inwestować w zaufanie konsumentów, ponosić koszty budowania solidnej marki.

TEKST: Anna Gąsiorowska