Branża

Jakość polskich marek nie odbiega od światowego poziomu

Filipina Hanus, brand manager marek wnętrzarskich i gastronomii, specjalista ds. PR, organizator produkcji.

Jakość polskich marek nie odbiega od światowego poziomu

Filipina Hanus, brand manager marek wnętrzarskich i gastronomii, specjalista ds. PR, organizator produkcji, o tym, jak wspólnie z Kamilą Jakubowską-Szmyd, stylistką i dekoratorką wnętrz oraz Yassenem Hristov, fotografem wnętrz, realizują sesje zdjęciowe w ramach projektu #wspierampolskidesign.

Czym jest projekt #wspierampolskidesign?

Reklama
Banner All4Wood 2024 - 750x100

Projekt #wspierampolskidesign to cykl sesji zdjęciowych, w których aranżujemy całe mieszkanie lub dom wyłącznie polskim designem. Projekt powstał z myślą o szerzeniu świadomości polskich produktów do wnętrz, ich jakości oraz kreatywności.

W czyich głowach narodził się pomysł tej inicjatywy i jaki cel Państwu przyświecał na początku, a jaki przyświeca teraz?

Pomysł #wspierampolskidesign narodził się dość spontanicznie w trakcie pierwszego lockdownu, wiele miesięcy temu. Yassen Hristov realizował sesję zdjęciową dla stylistki Kamili Jakubowskiej-Szmyd, w której pojawiły się poduszki mojej klientki – Mai Laptos z Maja Laptos Studio. Yassen wraz z Kamilą skontaktowali się ze mną, aby zapytać, czy nie jesteśmy zainteresowane zakupieniem zdjęć, które powstały w trakcie sesji. Skorzystałyśmy z okazji, ponieważ zdjęcia, jak to zazwyczaj bywa w obiektywie Yassena, robiły wrażenie.

Później pojawiły się rozmowy o produkcji zdjęć dla kolejnego mojego klienta – Piotra Paplińskiego z PAP DECO, producenta mosiężnych dekoracji ściennych i uchwytów meblowych wytwarzanych tradycyjną technologią odlewniczą. Zaczęliśmy myśleć, jak moglibyśmy te dwie marki ze sobą połączyć we wspólnej sesji, ponieważ, jak wiadomo budżety reklamowe, w tym te przeznaczone na content, w trakcie pandemii były dość ruchome, nieprzewidywalne, a jednak mimo wszystko content był wciąż potrzebny. Od słowa do słowa, podczas moich rozmów telefonicznych z Kamilą, pomysł narodził się samoistnie. Pomyślałam, że moi klienci nie są jedynymi, którzy stoją teraz przed wieloma wyborami i potrzebami. Stąd też warto połączyć siły i zebrać polskie marki o tych samych potrzebach, zarówno contentowych, jak i promocyjnych i zaoferować im udział w jednej sesji, z której każda z nich otrzyma korzyść przy dużo niższym wkładzie.

Zaczęłam główkować też PR-owo, ten temat wydawał się być bardzo chwytliwy – polskie marki jednoczą się, pokazując genialne, światowe wzornictwo w czasach, w których musimy wspierać właśnie polską gospodarkę. Pociągnęłyśmy temat z Kamilą i już następnego dnia siedzieliśmy wszyscy u Yassena w mieszkaniu, obmyślając plan działania. Co zabawne, Yassen miał jakiś czas temu bardzo podobny pomysł, jednak nie doszedł do skutku. Widocznie musiał przyjść odpowiedni czas, aby taki projekt zrealizować.

Jaką rolę w projekcie #wspierampolskidesign odegrała i odgrywa pandemia, biorąc pod uwagę fakt, że koncepcja zakiełkowała w Państwa głowach pod koniec wiosennego lockdownu?

Nasz projekt był wynikiem odpowiedzi na potrzeby wynikające poniekąd z pandemii. Plany filmowe i zdjęciowe z dużymi ekipami były zamknięte, były też bardzo drogie. My zaoferowaliśmy markom naszą magiczną trójkę – Yassena, który wykonuje genialne zdjęcia, Kamilę zajmującą się stylizacją i mnie – organizującą projekt i komunikującą o nim dalej w świecie. Było nas dokładnie tyle, ile potrzeba – bez żadnego z nas to by się po prostu nie odbyło.

Nie można jednak stwierdzić, że pandemia była bez znaczenia w trakcie prowadzenia projektu. Pierwsza edycja (o dziwo!) przeszła niemalże bez zakłóceń związanych z logistyką, natomiast podczas drugiej nie dojechał nam stół, ponieważ stolarz poszedł na kwarantannę. Podczas trzeciej edycji było chyba najwięcej stresu, ponieważ codziennie dochodziły do nas sygnały o nowych przypadkach zachorowań w naszym otoczeniu. Zastanawiałam się tylko nad tym, kiedy któreś z nas trafi na kwarantannę lub do izolacji. Ta trzyosobowa ekipa miała bowiem swoje plusy i minusy – z jednej strony byliśmy małą grupą, a z drugiej, tak jak mówiłam – bez żadnego z nas to przedsięwzięcie nie byłoby możliwe.

Proszę sobie wyobrazić, że mamy podpisane mnóstwo umów z firmami, które produkują na naszą sesję meble, prowadzimy komunikację na temat marek, które biorą udział w naszej akcji, a tu przez jeden kontakt – cała sesja musi zostać przełożona lub w ogóle może nie dojść do skutku.

Czy pierwszy etap był trudny, a może nawet najtrudniejszy? Czy urządzenie mieszkania, w którym są tylko polskie produkty okazało się dużym wyzwaniem, czy wręcz przeciwnie – nie sprawiło Państwu trudności?

Na pierwszym etapie wysyłaliśmy zaproszenia szczególnie do marek, które osobiście nam się podobały, które już znaliśmy. Przeglądaliśmy też Instagram w poszukiwaniu nowych, nieodkrytych jeszcze perełek i takie znajdowaliśmy. Większość z nich reagowała naprawdę pozytywnie, czuliśmy, że ten projekt jest potrzebny. Za to do niektórych nie udało nam się nawet przebić, długo czekaliśmy też na odpowiedzi dotyczącego ostatecznego wejścia do projektu, co w pewien sposób utrudniało nam organizację i stworzenie pełnej aranżacji. Kamila tworzyła na początku moodboardy, które miały charakteryzować przestrzeń i znajdujące się w niej przedmioty, jednak te projekty zmieniały się na bieżąco, stąd też sam proces trwał dość długo.

Wybraliśmy też przestrzeń, w której odbywała się sesja. Swoją drogę, z perspektywy czasu, nie mam pojęcia jakim cudem, bo to był cud, udało nam się zorganizować 4 dni w wynajętej przestrzeni. Dzień pierwszy – logistyka, czyli odbieranie transportów, sprzątanie przestrzeni; dzień drugi i trzeci – zdjęcia oraz dzień czwarty – pakowanie i odbiory mebli i dodatków. Zorganizowaliśmy to i naprawdę się udało! Zostaliśmy co prawda na koniec z jednym wieszakiem, którego żadne z nas nie mogło już zapakować do samochodu – mieliśmy sterty kartonów i innych rzeczy, które musieliśmy jeszcze rozwieźć, ale i z tą kwestią jakoś daliśmy sobie radę.

Drugą i trzecią sesję realizowaliśmy już w naszych prywatnych domach, drugą w domu Kamili, a trzecią u mnie. Powiem szczerze, że do dnia dzisiejszego uważam pierwszą sesję za coś niebywałego. Podczas drugiej i trzeciej sesji często czekaliśmy na odbiór dłużej albo rzeczy przychodziły wcześniej. Podczas pierwszej nie byłoby takiej możliwości.

Co do urządzania mieszkania polskimi produktami – udało nam się stworzyć sesję w duchu eclectic, French i modern classic. To pokazuje, jak różnorodny design mamy pod samym nosem. W Polsce działa mnóstwo naprawdę fantastycznych marek, które odnajdują się w wielu stylach, a ich jakość nie odbiega w żaden sposób od światowego poziomu, a często nawet znacząco go przewyższa.

Jakimi kryteriami kierują się Państwo dobierając marki i ich produkty do kolejnych aranżacji i co za tym idzie – na kolejne sesje? Z jakimi meblowymi markami nawiązali Państwo współpracę?

Na początku znajdujemy produkt, w którym się zakochujemy. Najczęściej jest to kanapa, łóżko, stół, czyli ogólnie rzecz biorąc – większy gabaryt, coś wokół czego możemy ustalić aranżację, a później staramy się dobierać kolejne produkty, tak aby jak najlepiej współgrały ze sobą.

Marki, z którymi współpracujemy to przede wszystkim takie marki, pod którymi jesteśmy w stanie się podpisać. Niektóre urzekają nas pomysłem, niektóre designem, inne swoją komunikacją, a jeszcze inne jakością wykonania bądź funkcjonalnością. Oczywiście nie każdy produkt podoba się każdemu z nas tak samo, często nie są też w „naszym stylu”, ale doceniamy je właśnie za jakość, wykonanie czy sam pomysł.

Nawiązaliśmy współpracę z wieloma markami, które zresztą działają lub wyrażają chęć działania z nami do dziś. Współpracowaliśmy między innymi z markami bardziej rozpoznawalnymi, jak Nobonobo, Absynth, Take Me Home, Novelle Home Couture, Scandicsofa, Borcas, Paged, Misaform, Nurt, Adriana Furniture czy Minko.

Natomiast celem naszego projektu jest również szerzenie świadomości na temat mniejszych marek, często firm rodzinnych bądź tworzonych przez przyjaciół, takich, które dopiero co powstały lub mają niszowy produkt, a zasługują na rozgłos. Stąd współpraca np. z NG Design, Good Living & Co, Salak, Splot, Fondu czy Tfory. Zaprosiliśmy też do udziału w projekcie markę Square Drop, która zajmuje się renowacją mebli, ale tworzy również swoje projekty czy Sweet Living Home – showroom, który projektuje i produkuje także meble na zamówienie.

Projekt cieszy się zainteresowaniem, zyskał dużą popularność w mediach, czy to oznacza, że gdy pandemia wreszcie się skończy, będzie kontynuowany?

Ciężko powiedzieć, co będzie dalej. Dopiero zakończyliśmy trzecią sesję, która była dla nas chyba największym wyzwaniem. Znów mieliśmy dwa dni zdjęciowe natomiast było też dwa razy więcej pracy, gdyż robiliśmy ujęcia mieszkania w wersji neutralnej oraz świątecznej.

Mocno wierzymy w ten projekt, łączenie sił i otrzymywanie wzajemnych korzyści. Cieszymy się również, że media tak wspierają polski design i akcję samą w sobie. Jesteśmy zadowoleni z każdego zdjęcia, które powstaje w ramach akcji, każdego pozytywnego komentarza czy udostępnienia, jednak ten projekt wymaga bardzo dużo pracy i zaangażowania, wymaga zadbania o każdy szczegół, każdą markę z osobna. To bardzo trudne zadanie i z pewnością czasochłonne.

Sam proces sesji to 4 długie dni, często zarwane noce, jednak ten czas poprzedzają jeszcze tygodnie poszukiwań i tygodnie związane z komunikacją, która również musi być angażująca.

Nad czym aktualnie Państwo pracują i jakie są plany odnośnie projektu #wspierampolskidesign na najbliższy czas?

Aktualnie pracujemy nad komunikacją dotyczącą trzeciej edycji. Jeśli chodzi o plany, po cichu myślimy o wersji zimowej, jednak wydaje mi się, że każdy z nas chciałby mieć teraz małą przerwę i wrócić do tematu z nową energią.

Czy po wielu miesiącach pracy nad projektem #wspierampolskidesign i współpracy z polskimi markami, projektantami, ale też uważnej obserwacji polskiego designu, pojawiły się refleksje na temat rodzimego wzornictwa, którymi chciałaby się Pani podzielić?

Wiele marek naprawdę nas zaskoczyło właśnie pod kątem wspominanej już wielokrotnie jakości. U wielu z nich tę jakość po prostu czuć w ręku, widać na pierwszy rzut oka. Pomysły na projekty marki czerpią oczywiście z zagranicy, ale korzystają też z tego co nasze, polskie i potrafią przekonać do tego innych. Co więcej, jestem pełna podziwu dla spełniania oczekiwanych terminów, wspaniałej organizacji i świadomości marek na temat potrzeb jakościowego contentu. Naprawdę zaczynamy coraz większą wagę przywiązywać do działania od szczegółu do ogółu, tworząc prawdziwe marki, które z powodzeniem mogą odnaleźć się w świecie.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMAWIAŁA: Anna Szypulska

Wywiad opublikowany został w miesięczniku BIZNES.meble.pl, nr 12/2020